Historia skupia się na tytułowej Veronice – piętnastoletniej uczennicy, która pod nieobecność zapracowanej matki opiekuje się trójką młodszego rodzeństwa. W trakcie zaćmienia słońca, dziewczyna wraz z koleżankami decyduje się na próbę przywołania swego zmarłego ojca przy pomocy planszy OUIJA. W konsekwencji, przez nieudany rytuał, nastolatki pozwalają na przedostanie się złowrogiego bytu do znanego nam świata.
Opowiedziana przez Paco Plazę historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, mających miejsce w Madrycie w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym pierwszym roku. Scenariusz, inspirowany raportem policyjnym, nie należy do specjalnie oryginalnych i łatwo jest odnieść wrażenie, że to już gdzieś było. Na szczęście film nie udaje, że jest czymś więcej niż kolejną historią opętania. O jego sile decydują przede wszystkim grające główną role dzieciaki, na czele z tytułową Veroniką (Sandra Escacena). Od początku darzymy je sympatią, a z biegiem wydarzeń zwyczajnie martwimy się o ich losy. Do tego dochodzi wspaniały, niepokojący klimat, nostalgia lat dziewięćdziesiątych oraz uczucie niepokoju towarzyszące już od pierwszej sceny otwierającej film. Co ważne, nikt nie próbuje nas przerazić wykorzystując do tego szybki montaż, połączony z nagłymi efektami dźwiękowymi. Reżyser buduje napięcie powoli. Daje nam czas, by odnaleźć się w zaistniałej sytuacji, stawia bliżej postaci, tym samym strasząc dosadniej. A o to przecież w horrorach chodzi, czyż nie?
PP