Całkiem niedawno napisał do mnie Łukasz z iminfected.pl i zaproponował uczestnictwo w akcji, dotyczącej serialu The Walking Dead. Mianowicie należało opisać dlaczego oglądam lub nie oglądam ten serial.
Moje zdanie na ten temat poniżej. Komentujcie wpis i oznaczajcie odpowiednim hashtagiem: #ogladamTWD lub #nieogladamTWD.
Z serialem The Walking Dead zetknęłam się przypadkiem. Wszystko z powodu komiksu Roberta Kirkmana o tym samym tytule, który wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Ciekawe postacie, wartka akcja, brutalna rzeczywistość i oczywiście zombie, zombie, zombie.
I taki sam okazał się pierwszy sezon serialu. Pamiętam te emocje i towarzyszące mi napięcie podczas oglądania kolejnych odcinków. Poza tym ciekawość: czy twórcy serialu będą szli zgodnie z fabułą znaną z komiksu, czy jednak wprowadzą pewne zmiany? Oczywiście wprowadzili. Niektórzy bohaterowie umierali łagodniej, niż było to w komiksie, innych – twórcy serialu pozostawili przy życiu, jeszcze innych uśmiercili zbyt szybko (tak uważam). I może dlatego z sezonu na sezon serial się rozjechał…
Obecnie The Walking Dead bardziej oglądam z przyzwyczajenia. Wątki się powtarzają, bohaterowie zrobili się nudni, a zombie już nie straszy. Bardziej przerażają ludzie. A raczej ich nie zawsze zrozumiałe zachowania i podejmowane decyzje. Najbardziej ucieszyłam się, kiedy po 8 sezonach twórcy serialu nareszcie uśmiercili irytującego Carla.
Czy czekam na 9. sezon? Nie. Ale wiem, że i tak go obejrzę. Z przyzwyczajenia.