Damien Thorn – tego dzieciaka nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi horroru. Po raz pierwszy pojawił się na ekranach kin w 1976 roku wraz z premierą filmu Omen w reżyserii Richarda Donnera. Film odniósł sukces, a David Seltzer przerobił własny scenariusz na powieść. Teraz, po ponad 40. latach, dzięki wydawnictwu Vesper, premierę ma również książka.
Jeremy’ego Thorna, amerykańskiego ambasadora w Wielkiej Brytanii, poznajemy w drodze do szpitala, w którym ma narodzić się jego pierworodny.
Na miejscu mężczyzna dowiaduje się, że dziecko nie przeżyło, ale może adoptować niemowlę – chłopca, którego matka zmarła podczas porodu. Thorn, wiedząc, że jego chora na depresję żona nie przeżyje takiego ciosu, zgadza się dać obcemu dziecku dom. Zataja ten fakt przed Katherine. Chłopczyk otrzymuje imię Damien.
Rodzina Thornów żyje szczęśliwie do momentu, kiedy podczas imprezy urodzinowej z okazji czwartych urodzin chłopca, jego ulubiona opiekunka popełnia samobójstwo. Od tej chwili Jeremy Thorn zauważa dziwne zjawiska, które dzieją się w pobliżu chłopca. W tym samym czasie Damienem zaczyna interesować się dziennikarz – Jennings. Giną kolejne osoby…
Z racji tego, że powieść powstała na podstawie scenariusza, w zasadzie można powiedzieć, że czytało się ją jak dobry film. A że ekranizacja jest mi znana (jestem zwolenniczką tej z lat ’70., a nie remake’u), więc rozdział po rozdziale przypominałam sobie dobrze znane sceny. Ba! Mogę nawet powiedzieć, że dobrze było wrócić do Omena po dłuższym czasie. To taka historia, którą zapamiętuje się na lata, jeśli nie na całe życie.
Powieść zawiera przepiękne ilustracje Krzysztofa Wrońskiego (moja ulubiona to ta, która przedstawia śmierć opiekunki chłopca), a idealnym zwieńczeniem całości jest okładka, którą wykonał Dawid ze Shred Perspective Works.
Zdecydowanie polecam!