Aleksandra Łaniszewska: „czerpię przyjemność z obcowania z literackim horrorem na każdej płaszczyźnie”

Magdalena Paluch: Cześć, Olu! Fajnie, że zgodziłaś się dołączyć do akcji Groza jest kobietą. Jak myślisz, czy taka promocja jest potrzeba kobietom piszącym grozę w Polsce?

Aleksandra Łaniszewska: Hej, Madziu! Przede wszystkim jeszcze raz dziękuję Ci za tę propozycję, albowiem uwielbiam prozę Koleżanek po fachu i znaleźć się w ich gronie jest dużym zaszczytem. Co do samej akcji… Jasne, że ma to sens! Wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja literackiego horroru w Polsce – jeżeli już ktoś mniej zorientowany co nieco usłyszy, to raczej skojarzy ten gatunek wyłącznie z panami. A mamy przecież kobiety, które potrafią napisać zarówno ekstremalne gore, klimatyczną grozę gotycką jak i świetne, klasyczne straszaki. Dlatego Twój pomysł w postaci wywiadów przybliżających sylwetki autorek jest świetnym sposobem na zainteresowanie nimi szerszego grona.

MP: Jeśli się nie mylę, jesteś najmłodszą stażem autorką, która dołączyła do literackiego światka grozy. Kiedy poczułaś, że chciałabyś czynnie uczestniczyć w tworzeniu literackiej grozy poprzez pisanie właśnie?

AŁ:  Tak jest, całkiem niedawno postanowiłam w końcu, po ponad 10 latach pisania kolejno do szuflady i na blogach wyjść do ludzi. O ile wcześniej skupiałam się głównie na pisaniu tworów stricte fantastycznych bądź fan-fiction, tak z biegiem czasu (i pochłanianiu kolejnych pozycji z listy must read literatury grozy ;)) zauważyłam, że w moich tekstach pojawia się coraz więcej mroku. Była to więc dosyć naturalna ewolucja. Kiedy odnalazłam niszę, w której czuję się najlepiej poczułam, że chcę podzielić się swoimi fantasmagoriami z większym audytorium niż stali czytelnicy blogów czy najbliższe osoby.

MP: Moje poprzednie pytanie nie było bezpodstawne, ponieważ jesteś chyba jedną z osób, która grozę (nie tylko polską) promuje bardzo mocno. I to bezinteresownie: lajkując, udostępniając posty o nowych premierach i wydarzeniach związanych z horrorem. Poza tym uczestniczysz w konwentach i  konferencjach tematycznych. Uważasz, że polska groza zasługuje na tak mocne promowanie?

AŁ: Pewnie. Mimo występujących niekiedy kwasów i innych sensacji w środowisku mamy przede wszystkim dobrych autorów i świetne inicjatywy, które zasługują na większy rozgłos. Czerpię przyjemność z obcowania z literackim horrorem na każdej płaszczyźnie: przez czytanie, recenzowanie, uczestniczenie w konwentach, rozmowy z innymi czytelnikami… Przede wszystkim jestem fanką polskiej grozy i to się nie zmieni.

MP: Twoje opowiadania znalazły się dotychczas w dwóch antologiach: Po Drugiej Stronie Światła oraz Spowiednikiem Śmierć. Czy możesz opowiedzieć jak to się stało, że zdecydowałaś się wziąć udział w tych antologiach? Czy była to inicjatywa wydawcy, czy miałaś jakieś teksty z szuflady do wykorzystania?

AŁ: W obu przypadkach dostałam propozycje od koordynatorów i wydawców. Za co zresztą muszę im publicznie podziękować, bo gdyby nie to, pewnie odkładałabym wyjście z szafy dalej. Co do pierwszej antologii – zbiór opowiadań o muzyce, czyli mojej drugiej miłości po literaturze (zwłaszcza tej najbliższej mojemu sercu, black metalowej), brzmiał jak spełnienie marzeń. Czułam duże ciśnienie, by nie dać ciała w tak ważnej dla mnie osobiście tematyce. Zawarłam w swoim tekście drugie dno, które mam nadzieję zostanie zauważone przez każdego czytelnika. Natomiast do Spowiednika… wykorzystałam jeden ze starszych tekstów. Możliwe, że jeszcze nie raz sięgnę do tej szuflady.

MP: Który tekst było łatwiej pisać? Dotyczący black metalu, czy grzeszenia? 😉

AŁ: Pisanie blackowego tekstu było dużą przyjemnością, ale i wyzwaniem. Jak wspomniałam, czułam dużą presję. W tym środowisku bardzo łatwo dać plamę, którą wszyscy będą ci pamiętać latami. Co nie zmienia faktu, że kiedy zatraciłam się w pisaniu przy dźwiękach Shining  opowiadanie praktycznie napisało się samo 😉 Grzeszenie natomiast skupiało się na dłubaniu i rzeźbieniu w samym opowiadaniu, które już swoje lata miało. Nie chciałam z nim ani przedobrzyć, ani napisać całkowicie od nowa. Nic ekscytującego, ale nie nieprzyjemnego.

MP: Czy masz autora, który Cię inspiruje? Którego twórczość podziwiasz?

AŁ: Z polskich autorów zdecydowanie Łukasz Radecki, Kazimierz Kyrcz Jr i Dawid Kain. Ze światowych Howard Phillips Lovecraft oraz Jack Ketchum. W prozie Radeckiego uwielbiam jego wszechstronność – potrafi zarówno zohydzić, przestraszyć, jak i napisać książki dla dzieci – sama bym tak chciała. Natomiast Kyrcz i Kain to dla mnie nazwiska-synonimy, to w ich postaciach poznałam polską grozę daaawno, dawno temu dzięki magazynowi Lśnienie, który maniaczce wówczas filmowych horrorów, młodej Morze, zakupiła mama. Byłam zdziwiona, że mamy autorów grozy w Polsce, poważnie! Przeczytałam wypowiedzi obu panów w owym piśmie, sięgnęłam po książki i wsiąkłam. Do tej pory uwielbiam i śledzę kariery obu autorów. Lovecraft i Ketchum za to chyba nikogo nie dziwią. Prawdziwe pomniki światowej grozy, tak od siebie różnej, acz bardzo mocno na mnie wpływającej od lat. Niesamowita proza Samotnika z Providence niezmiennie mnie uwodzi swoim klimatem szaleństwa, zachęciła mnie też do sięgania po bardziej ambitną i to nie tylko klasyczną grozę. Za to nieodżałowany, najbardziej przerażający człowiek Ameryki już zawsze będzie mi przypominał, że najgorszym potworem był, jest i będzie człowiek. Nie lubię nazywać cudzej twórczości inspiracją, bo o wiele większą na tym polu jest dla mnie muzyka, ale w przyszłości zdecydowanie bardziej chciałabym skupić się na ludzkiej agresji, a nie tylko obecności nadnaturali.

MP: Jak sądzisz, czy gdybyś pisała pod męskim pseudonimem, Twoje obecne i przyszłe teksty cieszyłyby się większą popularnością?

AŁ: Osobiście mnie zawsze o wiele bardziej przyciąga kobiece nazwisko, zwłaszcza w fantastyce i grozie, bo liczę na świeże podejście i coś zaskakującego. Na szczęście rzadko się zawodzę. Moje teksty nie są na tyle wybitne, bym musiała się nad tym zastanawiać 😉 Moja filozofia jest uber prosta – kto ma sięgnąć, ten sięgnie. Wiem, że wiele osób traktuje takie słowa z przymrużeniem oka, ale piszę głównie dla własnej satysfakcji, a dopiero potem chcę to puścić dalej. Mam w sobie pragnienie, by zostawić po sobie coś bardziej trwalszego, niż li i jedynie, kolejny zlepek komórek – a parę tekstów wydanych na papierze zawsze było moim marzeniem.

MP: Nie myślałaś o wydaniu samodzielnego zbioru opowiadań lub o napisaniu dłuższej formy?

AŁ: Myślałam. I myślę. Chwilowo brakuje mi na to czasu, ale sądzę, że jeszcze parę tekstów wypuszczę do kolejnych zbiorów bądź, być może, zinów, po czym siądę pełną parą do mojej rozgrzebanej powieści urban fantasy. Ma już swoje lata, dojrzewała wraz ze mną, także dodaję jej obecnie tak pożądanego przeze mnie klimatu grozy.

MP: Czy czujesz się związana ze środowiskiem grozy?

AŁ: Traktuję je jak kolejną rodzinę, a jak wiadomo, w niej bywa różnie. Nie wszystkich jeszcze znam, za to wszystkich bez wyjątku szanuję za wiele rzeczy, uwielbiam spotkania na konwentach i cieszę się za każdym razem, gdy na naszej scenie pojawia się nowy aktor bądź aktorka. Chciałabym, byśmy rośli w siłę i jakość.

MP: Poza pisaniem strasznych historii, współpracujesz (lub współpracowałaś – bo nie jestem na bieżąco) z Kvlt Magazine. Czy mogłabyś o tym opowiedzieć: dlaczego i co to za współpraca?

AŁ: Wracam na dniach. Byłam na przedłużonym urlopie z powodu nawarstwienia problemów zdrowotnych i prywatnych. Tak to moim głównym zadaniem było wyszukiwanie informacji i pisanie newsów. Zamierzam też wziąć się za dawno obiecane Naczelnemu relacje z koncertów, które są kolejnym ważnym elementem mojego życia. Studiuję m.in.  dziennikarstwo, żyję muzyką, także jest to dla mnie kolejna forma realizowania się w tym, co prawdziwie kocham.

MP: Kiedy będzie można przeczytać Twoje kolejne opowiadanie? Może jest już plan na antologię?

AŁ: Jestem już zaangażowana w kolejną antologię i niedługo biorę się za tym razem całkiem nowy tekst. Ale póki milczy wydawca, to i ja będę jako grób 🙂 Co mogę więcej powiedzieć, na pewno znajdzie się tam jakowyś trup.

MP: A gdyby jednak nie pisanie, to co?

AŁ:  Dziennikarstwo, ewentualnie coś wspólnego z popkulturą, antropologią, historią… Takie miasto wybrałam sobie do ukochania, że z pewnością będę się realizować w którejś z tych dziedzin.

MP: Czym zajmujesz się na co dzień?

AŁ:  Uczę się o blaskach i cieniach pracy reportera, tajemnicach starożytności, meandrach popkultury, czytam w każdej wolnej chwili, piszę i planuję nowe mordy w towarzystwie najlepszej możliwej muzyki oraz bawię się w – jak my to nazywamy – kalekomodeling ze znajomymi ;))

MP: Kiedyś „Vanish”, teraz „Mora” – z czym to się je?

AŁ: Vanish był wymyślony przez eks-znajomych częściowo od nazwiska, częściowo od mojej zdolności znikania z otoczenia w najmniej spodziewanym momencie. Taaak… lepiej nie pytać. Ostatnie miesiące to dla mnie jedno wielkie sprzątanie – a z tym wiąże się wywalanie śmieci. Wraz z tymi odpadkami postanowiłam pozbyć się ksywy, z którą nie czuję już emocjonalnej więzi i która kojarzy mi się z osobami spoczywającymi w mroku cmentarzu mojej pamięci. Tak narodziła się Mora. Mara, zmora, alter ego, które za długo grało drugie skrzypce i nie pozwoli sobie ich więcej odebrać – prędzej zatańczy grając na nich na grobach wrogów 😉

MP: Zatem o czym marzy Aleksandra Mora – początkująca autorka?

AŁ: Klasyk w postaci wydłużonej doby niestety nie jest możliwy… Także marzę o ogarnięciu swojej powieści w tym roku, większej popularności polskiej grozy oraz kocie sfinksie u boku. Taka to moja święta trójca chwili obecnej.

MP: I oby te marzenia się spełniły. Dziękuję za rozmowę!


Aleksandra „Mora” Łaniszewska – recenzentka Fantastyczna Rzeźnia. Tworząca od dzieciństwa, ale głównie do szuflady albo na blogach.
Współpracuje z Kvlt Magazine. Nieuleczalnie zakochana we wszelkich odmianach grozy, metalowym stylu życia i magicznym Krakowie. Na swoim koncie ma studiowanie historii, dziennikarstwa i tekstów kultury.
Współpracuje z Kvlt Magazine. Jej teksty ukazały się w antologiach Po Drugiej Stronie Światła (Horror Masakra) oraz Spowiednikiem Śmierć (Dreszcz)
Rocznik ’95.

1 Comment

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *