Przyznam się bez bicia, że największą trudność sprawia mi pisanie opinii na temat zbiorów opowiadań. i nie dlatego, że nie lubię tej formy. Wręcz przeciwnie. Po prostu uważam, że tak naprawdę to czytelnik powinien w gąszczu – często nierównych – opowiadań znaleźć te perełki, które na nim zrobią wrażenie i które zapamięta na długi czas. Dlatego wybaczcie, moje Grozolubisie, ale będzie ogólnikowo.
Jakiś czas temu zgłosił się do mnie debiutujący autor, Mateusz Marcinkowski, z pytaniem o patronat nad debiutanckim zbiorem jego opowiadań Elizabeth. Przeczytałam i zgodziłam się. Może dlatego, że lubię klimat opowieści, który autor przemycił do swoich tekstów, a może po prostu spodobały mi się opowiadane historie.
Dziś ma swoją oficjalną premierę wspomniany przeze mnie zbiór opowiadań. Zawiera on sześć historii, które oscylują w klimacie gotyku i grozy klasycznej. Teksty czyta się lekko, można poczuć atmosferę, która towarzyszy opowiadanym wydarzeniom. Bywa mrocznie. Bywa niepokojąco. Klimatycznie.
Niestety nie mogę powiedzieć nic w temacie wydania, ale na pewno pokażę Wam książkę, kiedy już takową otrzymam.
Mogę Wam powiedzieć tyle, że Elizabeth dostarczyła mi przyjemnej lektury i dobrej zabawy. Jeśli lubicie klimatyczne opowiadania, historie o duchach, ponure zamczyska, macie wrażenie, że obecny świat Was przerasta i tęsknicie za „czymś” z przeszłości – ten zbiór jest właśnie dla Was.
<MP>