Zauważyłam, że trudno mi się czyta książki, które opisują znane historie. Chyba dlatego, że po prostu wiem, co się wydarzy. Tak właśnie miałam z Psychozą Roberta Blocha, a ściślej z jej wznowieniem, które wydało wydawnictwo Vesper.
Czytelnicy po raz pierwszy poznali Normana Batesa w 1959 roku, kiedy to światło dzienne ujrzała powieść. Rok później bohaterowie Psychozy znaleźli się na ekranach kin, a całkiem niedawno ukazało się pięć sezonów serialu Bates Motel, który można obejrzeć na platformie Netflix.
Być może się mylę, ale podejrzewam, że większość z Was zna historię, opowiedzianą przez Blocha. Oto mamy Mary Crane, która pewnego dnia pod wpływem impulsu kradnie z pracy ogromną sumę pieniędzy. Chce w ten sposób pomóc swojemu partnerowi, Samowi Loomisowi, który spłaca dług po zmarłym ojcu. Jadąc do ukochanego, Mary zatrzymuje się w motelu, który prowadzi Norman Bates. Kobieta nie wie, że to spotkanie zaważy na jej dalszym życiu…
Jak już wspomniałam, historię Normana i jego apodyktycznej matki znam i bardzo lubię, dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po książkę. Pewnym mankamentem podczas czytania była świadomość, że wiem jak cała opowieść się kończy, jednak ostatecznie powieść dostarczyła mi oczekiwanej rozrywki. Zresztą po jej przeczytaniu, po raz kolejny sięgnęłam po ekranizację Psychozy w reżyserii Alfreda Hitchcocka i – ku wielkiej uciesze – znalazłam pewne różnice w fabule (jedną – kluczową – w słynnej scenie pod prysznicem). Przyznam szczerze, że jestem pełna podziwu dla Hitchcocka, że tak wiernie przedstawił wydarzenia opisane w Psychozie. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że wystarczy obejrzeć film, żeby wiedzieć, o czym jest książka. Natomiast uważam, że licząca 60 lat powieść zupełnie się nie zestarzała i może z powodzeniem konkurować ze współczesną literaturą.
Wydawnictwo Vesper jak zawsze stanęło na wysokości zadania, jeśli chodzi o przygotowanie książki. Świetna okładka i ilustracje Krzysztofa Wrońskiego podkreślają klimat powieści (moim skromnym zdaniem tych ilustracji w książce mogłoby być więcej). Co mnie nie przekonało? Posłowie. Mam wrażenie, że jego autor trochę nie uwierzył w inteligencję czytelnika i opisał wszystko to, o czym przed chwilą przeczytaliśmy. Następnie omówiona została kontynuacja Psychozy, która ukazała się w latach 80., mamy trochę o samym Hitchcocku, ale krew mi zawrzała w momencie, kiedy pokrótce zostały opisane poszczególne części filmowej Psychozy (wyszło ich w sumie IV) i autor Posłowia w zasadzie rzucał spoilerami. Ja np. bym się nie obraziła, gdybyśmy zamiast opisów filmów (wraz z zakończeniami), otrzymali fragment wywiadu z Hitchcockiem, Blochem czy z bohaterami współczesnej ekranizacji: Verą Farmigą czy Freddiem Highmore’em.
Poza tym nie mam zastrzeżeń i jeśli ktoś jeszcze nie miał przyjemności poznać Normana Batesa i nocować w jego motelu, niech czym prędzej rezerwuje pokój.