Agnieszka Pruska: „Chodzi przecież o to, żeby kobieca groza była tak samo doceniana jak ta, którą tworzą mężczyźni”

Magdalena Paluch: Cześć Agnieszko! Bardzo się cieszę, że tym razem porozmawiamy o gatunku, który najbardziej lubię. 30 listopada ukazała się antologia grozy kobiecej Zabawki, w której wzięłaś udział. Co przekonało Ciebie – autorkę kryminałów – by zmierzyć się z grozą właśnie?

Agnieszka Pruska: Ponieważ jestem „kryminalistką” napisanie opowiadania grozy było dla mnie wyzwaniem i właśnie to mnie skusiło. Musiałam przestawić się z kryminału na grozę, a te gatunki rządzą się innymi prawami. Mimo niektórych elementów wspólnych, co innego jest najważniejsze. W kryminałach staram się zwracać uwagę nie tylko na to, aby lektura była emocjonująca, ale żeby po przeczytaniu finałowej sceny czytelnik mógł powiedzieć: „mogło się tak zdarzyć”. Sprawdzam realia, konsultuję rozmaite zagadnienia ze specjalistami i nie wprowadzam niczego nadprzyrodzonego czy niewiarygodnego. Wykreowany przeze mnie świat jest fikcją, ale jest też w pełni realny. Inaczej wygląda to w literaturze grozy. Taka zmiana gatunku i spróbowanie sił w czymś nowym była więc niezmiernie ciekawa i pozwoliła mi wykorzystać inną część wyobraźni. Drugi powód mojego udziału w akcji #grozajestkobietą, związany jest formą. Zabawki to zbiór opowiadań, a dla mnie ta forma jest trudniejsza niż powieść. I ostatni powód: Zabawki to antologia grozy kobiecej, trzynaście autorek, trzynaście różnych opowiadań i jeden element wspólny: zabawki. To brzmiało zachęcająco…

MP: Jesteś zadowolona z efektu tego podwójnego wyzwania?

AP: Tak. Do tej pory pojawiły się już opinie o Zabawkach i kilka razy Sanatorium było wymieniane jako opowiadanie, które się recenzentowi podobało, na które warto zwrócić uwagę. Ponieważ w tym gatunku jest to mój debiut, cieszy mnie to ogromnie, bo jest pewnego rodzaju akceptacją. Kryminalistka napisała całkiem niezłą grozę.

MP: Czy pomysł na opowiadanie, które znajduje się w Zabawkach, był Twoim pierwszym pomysłem? Czy jednak po drodze do Sanatorium, klarowały Ci się w głowie inne koncepcje na tekst?

AP: Od razu wiedziałam, że akcję opowiadania chcę umieścić w starym dużym domu, który można eksplorować i odkrywać w nim najrozmaitsze rzeczy. Pomysł, że może to być kompleks sanatoryjny, przyszedł mi do głowy w trakcie powstawania fabuły, wyboru rodzaju zabawek i ustalaniu ich oddziaływania na bohaterów. Prawie identyczne rany na zabawkach i rany u eksploratorów. Dlaczego akurat takie? I tak doszłam do szpitala i operacji, a potem do sanatorium.

MP: Co było dla Ciebie najtrudniejsze w napisaniu tego opowiadania? Sam pomysł na nie? Zbudowanie klimatu? Puenta?

AP: Klimat, zdecydowanie klimat. I napięcie. W opowiadaniu grozy buduje się je jednak nieco inaczej niż w kryminałach, w których, w każdym razie w moim przypadku, wszystko jest realne i ma swoje logiczne wytłumaczenie. Tak duże nagromadzenie w jednym opowiadaniu tych wszystkich trzasków, dziwnych dźwięków, świecących w ciemnościach punktów, śladów pojawiających się nie wiadomo skąd i innych tego typu elementów było dla mnie nowością. W powieściach kryminalnych też jest to wykorzystywane przy budowaniu napięcia i klimatu powieści, ale w inny sposób. Musiałam się przestawić i odrzucić wewnętrznego korektora, który podpowiadał: tak nie pisz, bo to się NIE mogło naprawdę wydarzyć.

MP: Jak zareagowali Twoi czytelnicy, kiedy dowiedzieli się, że napisałaś opowiadanie grozy?

AP: Kibicowali mi od początku, podobnie jak przy pojawianiu się każdej kolejnej powieści. A potem przysyłali zdjęcia z książką i opinie o Zabawkach i Sanatorium, które przypadło im do gustu. Uf. Nie omieszkali również zauważyć, że w opowiadaniu widać moje kryminalne ciągoty, już choćby w scenie, która rozgrywa się tuż po wejściu bohaterów do psychiatryka.

MP: Jako autorka kryminałów i osoba, która obraca się w środowisku miłośników i twórców tego typu literatury, jesteś w stanie wskazać (np. z obserwacji), co według Ciebie sprawia, że czytelnicy chętniej sięgają po kryminały niż po literaturę grozy? Często słyszy się tłumaczenie: „a bo ja mam grozę/horror na co dzień”, a przecież w Twoim macierzystym gatunku też trup ściele się gęsto, opisane zbrodnie mogą przyprawić o gęsią skórkę. Co macie Wy, czego nie mamy my? 😉

AP: Szczerze mówiąc, nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć z przekonaniem, że mam rację. Według mnie każdy czytelnik wybiera dla siebie gatunki, które mu odpowiadają, przy których się odpręża, które dają mu zadowolenie z czytania. Stwierdzenie „mam grozę/horror na co dzień” świadczy ewidentnie o tym, że wypowiadający te słowa nie zna tego gatunku. W przypadku grozy i kryminału mamy wspólny element: opowiadania czy powieści budzą niepokój, strach, wyzwalają emocje. Po części podobne. Różnica jest jednak taka, że kryminały dzieją się najczęściej (aczkolwiek nie zawsze) w świecie realnym i czytelnikowi łatwiej zidentyfikować się z bohaterem, czy odnaleźć w opisywanej sytuacji. Po prostu jest w stanie zaakceptować, że tak mogło się rzeczywiście zdarzyć. Z grozą jest inaczej, ale… No właśnie. Przecież powieści SF to też nie jest świat realny. Tak więc nie wiem. Być może przyczyna jest prozaiczna, groza i horror są mniej promowane, mniej się o nich mówi i w związku z tym, nie docierają do szerszej rzeszy czytelników.

MP: A skoro jesteśmy przy tym temacie: zastanawiałaś się kiedyś, która z Twoich książek jest najbardziej przerażająca?

AP: Wydaje mi się, że ostatnia, Łowca, ze względu na opisywane miejsca zbrodni i przestępcę, który cały czas czai się gdzieś blisko. W tej powieści mamy do czynienia z seryjnym mordercą, który zabija w pewien określony sposób i zostawia swój podpis na miejscu zdarzenia. Jednocześnie sprawca nieco modyfikuje sposób działania. Żeby to pokazać musiałam dosyć dokładnie opisać to, w jaki sposób zabił i jak wyglądają ofiary. Trzeci element, który według mnie jest dosyć przerażający, to świadomość, że morderca będzie zabijał, dopóki nie zostanie ujęty.

MP: Wiem, że na co dzień obracasz się w zupełnie innym środowisku literackim, ale skoro już poznałaś trochę autorki polskiej literatury grozy i problemy, z jakimi się borykają wśród „swoich”, chciałam zapytać, czy uważasz, że łatwiej by im było zdobyć popularność czytelników, gdyby pisały pod męskim pseudonimem? Może trochę to wyolbrzymiam i generalizuję, ale jestem ciekawa Twojego zdania.

AP: Jest to całkiem prawdopodobne, bo czytelnicy, recenzenci i znawcy gatunków przyzwyczajają się do pewnych rzeczy. Jeżeli coś zostaje zaszufladkowane jako „męskie”, trudno zmienić to podejście. Mam jednak wrażenie, że posługiwanie się męskimi pseudonimami nie byłoby dobrym posunięciem. Groza byłaby jeszcze bardziej męska, a tylko nieliczni wiedzieliby, kto się ukrywa pod pseudonimem. Mógłby to więc być nawet krok w tył. Chodzi przecież o to, żeby kobieca groza była tak samo doceniana jak ta, którą tworzą mężczyźni.

MP: Pierwsze koty za płoty z literaturą grozy już za Tobą. Rozważałaś kolejne zmierzenie się z tym gatunkiem? Tym razem z dłuższą formą? A może powieść w duecie?

AP: Na razie mam bardzo zapełnionych grafik, w tym roku wychodzą moje dwie powieści kryminalne, a dodatkowo pracuję nad jeszcze jednym projektem (trzymanie kciuków mile widziane). Nie ukrywam jednak, że chętnie wrócę do grozy, ale raczej do opowiadań, a nie do dłuższej formy. Jeżeli chodzi o powieść w duecie, to niezależnie od gatunku byłoby to niesamowite wyzwanie: zgranie różnych pomysłów, różnych stylów, pójście na kompromisy. Na razie nie planuję jednak powieści pisanej z innym autorem.

MP: Nad czym obecnie pracujesz?

AP: Tak jak wspomniałam, w 2021 roku wyjdą dwie moje książki. Jedna z nich to kontynuacja serii komedii kryminalnych, a druga otwiera zupełnie nowy cykl.

MP: Zdarza Ci się sięgać po literaturę grozy? A może wolisz obejrzeć dobry horror w TV?

AP: Jeżeli chodzi o grozę lub horror, to częściej oglądam film, niż czytam powieści lub opowiadania.

MP: A masz jakąś ulubioną książkę z tego gatunku?

AP: Stara Słaboniowa i Spiekładuchy Joanny Łańcuckiej oraz Stowarzyszenie Fontanna, które może nie jest horrorem, bo to thriller medyczny, ale za to napisany przez Wesa Cravena.

MP: O czym marzy Agnieszka Pruska – autorka?

AP: W tej chwili chyba najbardziej zależy mi na tym, żeby skończyła się już epidemia. Przypuszczam, że w tym pragnieniu nie jestem odosobniona, bo wirus wszystkim daje się we znaki i większość ludzi jest już zmęczona psychicznie. Z kolei zawodowo coraz częściej łapię się na myśli, że chciałabym skupić się tylko na pisaniu, nie pracować nigdzie indziej. Nie jest to jednak takie proste i muszę jeszcze trochę poczekać z realizacją tych planów.

MP: Agnieszko, z całego serducha życzę Ci, aby Twoje marzenia się spełniły!
I bardzo dziękuję za rozmowę 🙂

AP: Ja również dziękuję.


Agnieszka Pruska – z urodzenia wrocławianka, z wyboru gdańszczanka. Z wykształcenia nauczyciel wychowania fizycznego, ale już od lat pracuje w zupełnie innej branży. Interesuje się sportami walki (stopień mistrzowski w aikido), podróżami dalszymi i bliższymi, książkami o zróżnicowanej tematyce, nie lubi bezczynności. Czasem recenzuje i pisze felietony.

https://www.facebook.com/PruskaAgnieszka

2013 – debiut literacki powieścią kryminalna Literat wydaną przez wydawnictwo Oficynka w 2013 roku. Akcja książki toczy się w Trójmieście, a główny bohater staje do pojedynku z seryjnym mordercą.

2015 – powieść kryminalna Hobbysta. Tym razem gdański komisarz Barnaba Uszkier wysyła rodzinę na wakacje do małej wsi położonej nad malowniczym jeziorem Krosino. Wakacyjną idyllę słomianego wdowca przerywa znalezienie zwłok niezidentyfikowanego mężczyzny na pobliskim poligonie. Niepokój policjanta wzmaga fakt, że jego synowie właśnie rozpoczęli zabawę w detektywów, prawdopodobnie znajdując ślady morderstwa.

2016 – powieść kryminalna Żeglarz. Fabuła Żeglarza jest ściśle związana z trójmiejskim (głównie gdańskim) środowiskiem żeglarskim, ale pokazuje też miasto od strony atrakcji turystycznych, głównie zabytków.

2017 – komedia kryminalna Zwłoki powinny być martwe. Ta powieść jest zdecydowanie lżejsza niż poprzednie i zawiera sporą dawkę humoru. Akcja rozgrywa się w lecie, w okolicach Olsztynka, a bohaterkami są dwie nico zwariowane nauczycielki, które podczas spaceru trafiły na nietypowe znalezisko.

2018 – powieść kryminalna Spadkobierca. Jak w przypadku poprzednich częściach cyklu z nadkomisarzem Uszkierem fabuła związana jest z Gdańskiem i jego historią. Tym razem Uszkier prowadzi sprawę, której korzenie sięgają daleko w przeszłość.

2018 – komedia kryminalna Wakacje z trupami, druga powieść z cyklu z Alicją i Julią, które tym razem rozwiązują zagadkę kryminalną w okolicach Fromborka.

2018 – opowiadanie w zbiorze PrzyTulanki – opowiadania i wiersze dla dzieci.

2019 – premiera na Poznańskim Festiwalu Kryminału Granda (wrzesień 2019) – trzecia część serii komedii kryminalnych.

2020 – powieść kryminalna Łowca. Piąta i zarazem ostatnia część serii z nadkomisarzem Uszkierem. Fabuła Łowcy dotyczy działającego na terenie Gdańska i okolic seryjnego mordercy.

 

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *