Artur Pomierny: „nie obraziłbym się, gdyby […]bibliotekarze doszli do wniosku, że warto stworzyć odrębny regał >literatury mroku<”

Magdalena Paluch: Artur, ostatnio rozmawiałam z Tobą z okazji premiery Twojej debiutanckiej powieści EGOEXITeraz, 4 lata później, ukazała się Twoja najnowsza powieść Czernie, a Ty debiutujesz jako wydawca. Duże zmiany nastąpiły u Ciebie w dość krótkim czasie. Potrzebowałeś ich? 

Artur Pomierny ze skrzydłem „Mrocznego Ikara” będącego logiem Wydawnictwa Mrocznego. Zdjęcie z wydarzenia premierowego Wokół Mrocznych Książek z dn. 28 czerwca 2024 r.

Artur Pomierny: Debiut! Bardzo lubię to słowo! Kryje się pod nim ekscytująca mieszanka różnych emocji związanych z odwagą i spełnianiem marzeń, ale też obawami i weryfikowaniem rzeczywistości. I uważam swoje życie za ciekawe tylko wtedy, gdy kolejny debiut czeka tuż za rogiem, a oczekiwanie na jego „premierę” przypomina emocje dziecka tuż przed otwarciem prezentu. Oczywiście tak pojmowanym pojęciem debiutu, dostarczającym co rusz nowe emocje, obejmuję wszelkie dziedziny tego życia. W moim wypadku przez te cztery lata to był debiut ojcowski (kolejny, ale to jest zawsze wyjątkowe!), zawodowy po ważnym awansie, inwestorski przy budowie domu, czy nawet podróżniczy przy pierwszych dalszych wyjazdach lub hobbystyczny przy kolejnym instrumencie. Tak samo jak potrzebowałem debiutu literackiego, tak teraz zapragnąłem debiutu jako wydawca. Tych debiutów jest sporo, ale to właśnie sprawia, że czuję, iż żyję. A to chyba najważniejsze uczucie!

MP: Faktycznie sporo tych debiutów. Czy to znaczy, że szybko się nudzisz i w miarę możliwości wyznaczasz sobie kolejne zadania do odhaczenia (oczywiście nie mam tu na myśli tych związanych z powiększaniem rodziny czy z awansem zawodowym – choć poniekąd też)? 

AP: Absolutnie nie ma to nic wspólnego z odhaczaniem! Jak do tej pory wszystkim działkom, którym poświęciłem część swojego życia – jestem wierny, pozostając głodnym i spragnionym kolejnym ich kęsom. W pisaniu podobnie – po EGOEXI, tworzyłem Czernie, a w międzyczasie pisałem opowiadania, część z nich opublikowano. Wszystko w tym samym, mrocznym klimacie.

MP: Zatem kiedy pojawił się w Twojej głowie pomysł na stworzenie wydawnictwa? 

AP: Kiedy potrzeba własnej estetyki, przekonanie o pewnej misji, odwieczny u mnie problem z nazwaniem tego co piszę (wydawnictwa tego nie lubią) oraz okoliczności sprzyjające (prowadzimy już jeden „biznes”, a moja druga połówka wraz z teściową są świetnymi humanistkami) przeważyły szalę i poddałem się myśli „teraz albo nigdy”!

MP: I jest! Wydawnictwo Mroczne, ale… wcale takie nie było od początku. Pamiętam, że kiedy podzieliłeś się ze światem pierwszymi informacjami o tym, że zakładasz wydawnictwo, nazwa była zupełnie inna. A po drodze tych nazw trochę się przewinęło. Nie mogłeś się zdecydować?

AP: Tak jak w pisaniu dobrych książek potrzebny jest czas na dojrzewanie tekstu, miłość i nienawiść do niego, entuzjazm i chłód w jego ocenie, tak samo było z wymyślaniem nazwy wydawnictwa. Wspomniałem już o estetyce, tu też o to chodziło, ale kryło się za tą estetyką coś większego. Przesłanie, symbolika, otoczka, znaczenie i zawężenie kierunku, w którym pójdzie wydawnictwo, jednocześnie pozostawiając sobie wiele otwartych dróg. Tak stało się Mroczne. Najpiękniejsze pomysły w popkulturze to takie, które gdy już zostaną zrealizowane – ludzie zachodzą w głowie, dlaczego tak późno, skoro to było oczywiste. Uważam, że Mrocznym otarłem się o taki copywritingowy geniusz, bo włożyłem w te założenia bardzo dużo siły i czasu. Zobaczymy teraz, jak uda mi się to wykorzystać dalej. Mały „PS”: poza tym domena www.mroczne.pl była wolna, co dla poszukiwaczy „dobrych domen” powinno być równie dużym szokiem, co dla mnie 😉

MP: No właśnie… Mroczne. Nazwa niby oczywista, a jednak zagadkowa. Słyszałam głosy, że to nowe wydawnictwo grozowe aż po spekulacje, że nazwa sugeruje literaturę typu YA czy romantasy. Opowiedz coś więcej o planach wydawnictwa. 

AP: Wiem, że nie ułatwiam, ale teatralnie westchnę! – Och, te jasne i konkretne podziały! Mroczne to literatura mroku! Co to oznacza? Chcemy wydawać książki, tak jak na przykład Lars von Trier kręci filmy, tak jakie Marilyn Manson nagrywa muzykę i takie, jak Zbigniew Beksiński malował obrazy. Ważne, żeby był mrok. Nieważne, czy jest to Mrok surowy, plastyczny czy abstrakcyjny. Widoczny, czy ukryty. Nazwany i oczywisty, czy niejednoznaczny i tajemniczy. Musi to być jednak „mrok badawczy”. Nie tylko dla samej rozrywki, gęsiej skórki i ohydności, ślizgający się jedynie po „psychice mordercy”. Chcę bardziej „na serio” badać granice ludzkiej natury, eksplorując moralną szarość, gdzie decyzje i osądy stają się bardziej skomplikowane. Chcę też poruszać tematy egzystencjalne i filozoficzne, nadprzyrodzone. Ale wszystko to pod jednym warunkiem! Ma być wartko i ciekawie. Jest nieskończenie wiele fascynacji i akcentów w świecie sztuki, kultury i popkultury, gdzie Mroczne mogłoby się zapuścić i wyciągnąć stamtąd coś dobrego na swoje potrzeby. Literatura grozy, owszem. Literatura niesamowitości? Jeszcze bardziej. Mroczny obyczaj? Też! Gdy zamykam oczy, wyobrażam sobie dzieło idealne, które kruszy naszą świadomość, obezwładnia nas, ogołacając z dotychczasowych przekonań i wierzeń, pełne napięcia, intensywnego klimatu, zagłębione w psychice postaci i jej wewnętrznych konfliktach, z brudem z wnętrza duszy i nieoczywistą, labiryntową fabułą, niespodziewanymi zwrotami akcji i zaskakującym zakończeniem pozostawiającym niedosyt, ale i milion drażniących myśli. No i niepokój. Taki, że nawet w najpiękniejszym horyzoncie skąpanym w świetle letniego słońca dostrzegamy coś złowieszczego. Jak widzisz, o tym, czym ma być Mroczne, mógłbym mówić w sposób niepohamowany bez końca. Ale tylko dlatego, że wiem, iż chcę odkryć coś nowego, nie wiedząc, gdzie w tych mrocznych poszukiwaniach trafię. Jedno jest pewne, nie zakładam jakiejś smutnej sekty czekającej na przysłowiowy koniec, tylko chciałbym spotkać ludzi z tą pozytywną wątpliwością, którzy są ciekawi i głodni życia czy świata w swoich nieskończonych wymiarach.
A youngadoulistom, romanfantastom, kryminalistom, obyczajowcom i grozowcom zwyczajnie zazdroszczę. Piszą super książki, które znajdują rzesze świetnych czytelników 🙂 Ja mam czasem wrażenie, że chcę przewiercić śrubokrętem (i to płaskim!) beton zbrojony i raz widzę tego sens, raz nie. Ale jak to już powiedziałem. Teraz albo nigdy.

MP: I trzeba było tak od razu, bez wzdychania mi tu 😉 Cóż mogę rzec na tę rozbudowaną odpowiedź – trzymam kciuki, żeby wydawnictwo Mroczne odkrywało nieznane, mroczne, niepokojące w swoich kolejnych tekstach. No właśnie – spływają już do Ciebie propozycje wydawnicze? 

AP: Ponieważ nadwyrężyłem limit znaków w poprzedniej odpowiedzi, tym razem konkretnie – spływają. I to wartkim nurtem. To jest cudowne, że ludzie piszą swoje książki i chcą je przedstawić światu, przedstawiając swój sposób postrzegania go.

MP: 28 czerwca światło dzienne ujrzało nie tylko wydawnictwo Mroczne, ale i Twoja powieść Czernie. Nie boisz się, że jedno zajęcie może przeszkadzać drugiemu (praca wydawnicza pisaniu i odwrotnie)? 

AP: Pewnie, że się boję! Ale cenię sobie wolność artystyczną i możliwości, jakie będzie dawała mi „własna linia produkcyjna”. Poza tym, obcując z tyloma, niewątpliwie świetnymi propozycjami wydawniczymi, będę miał nieustanną motywację, żeby pisać dalej. A że brak czasu? Czy znasz kogoś, kto ma go za dużo? Ja nie. Więc i tu się niewiele zmieni. Zawsze człowiek musi się jakoś zmieścić, pomiędzy rzeczywistością a marzeniami. Zakładam wydawnictwo i mam zamiar napisać coś nowego sprawniej niż w cztery lata, bo dzieci trochę podrosły i ustabilizowała się moja sytuacja zawodowa, poza-książkowa. Zawsze trzeba się jakoś zmieścić i sobie coś wyszarpać… 🙂 Żona, rodzina i przyjaciele wspierają. To jest chyba w tym wszystkim najważniejsze. Czuć wsparcie. Znam ludzi, którzy nie mieli tego wsparcia i pomimo umiejętności tworzenia pięknych i głębokich treści (a może właśnie przez to?) w jakiś sposób zapadli się w sobie pod wpływem własnego ciężaru gatunkowego. Może właśnie przez brak wsparcia?

MP: Może… A może są inne powody.
Jak już wspomniałam, razem z oficjalnym otwarciem Mrocznego ukazały się Czernie, powieść z gatunku trudno definiowalnych. Wiesz, że narobiłeś bibliotekarzom niezłego ambarasu? No bo do jakiego działu „wrzucić” Twoją powieść? Skończy się na polskiej literaturze pięknej. Tak coś czuję 😉
Ale wracając do Czerni – powstawały dość długo. Dlaczego? 

AP: Chyba pisałaś coś podobnego przy EGOEXI! A literatura piękna to jest dobre miejsce dla Czerni. A już w ogóle nie obraziłbym się, gdyby za którąś kolejną pozycją Mrocznego, bibliotekarze doszli do wniosku, że warto stworzyć odrębny regał „literatury mroku”, bo jest to, przynajmniej w moim odczuciu, pojęcie obejmujące obszar niezwykle szerszy od dotychczasowych rozwiązań „po gatunku”. Byłoby w nim miejsce i dla określonych konwencji, rozrywki, znanych rozwiązań tematycznych, stylowych i strukturalnych, ale i dla artystycznej wartości i głębi. Jedynym kryterium byłaby wtedy estetyka mroku, której nie trzeba przecież przesadnie tłumaczyć! Edgar Allan Poe, twój ukochany King, czy choćby Franz Kafka z innej strony. Niepokój, alienacja, surrealizm, absurd? W mroku zmieści się wszystko. Ale wracając do Czerni. Faktycznie powstawała dość długo. Ale… chyba tak musiało po prostu być. Skoro wspomniałem już Stefana Króla: Może dla mnie Czernie będą tym samym, czym dla niego Bastion?

MP: Skoro mówiłam o tym przy EGOEXI i mówię teraz, to znaczy że postanowiłeś utrudniać życie bibliotekarzom 😉 A poważnie, najgorsze są chyba takie sztywne ramy gatunkowe. Dla autora.
Czernie – jesteś zadowolony z efektu końcowego tej długo powstającej powieści? 

AP: Czy ja wiem, czy wszystkich autorów to dotyczy? Ja bym powiedział odwrotnie, że to moje przekleństwo nawet. Czasami. Ten brak sztywnych ram gatunkowych. I w ogóle, ubolewam, trudno ze mną masz. Kiedyś jako bibliotekarz („jak to zakwalifikować”), aż do dziś Cię to trzyma (A w życiu! Po prostu sobie dyskutujemy 😀 – MP). Dziś w dodatku jeszcze musisz w jednym wywiadzie zmieścić dwóch Pomiernych, wydawcę i pisarza. W dodatku wszędzie cudzysłowy, nawiasy, uzupełnienia. Jak to lubię mówić: „Ciężko jest!”. Nie ma ze mną łatwo, ale i ten świat nie jest już łatwy. Pozwól więc, że ostatkiem normalności i rozsądku odpowiem na Twoje pytanie: Niech Czytelnicy ocenią, czy mam prawo być zadowolony ze swojej nowej powieści. (Która jest dla mnie moją nową mini-biblią, ha ha!)

MP: Jak na razie Mroczne wypuściło na rynek wydawniczy dwa tytuły, wspomniane już Czernie oraz Pomrok Daniela Rosołka. Ile chciałbyś tytułów jeszcze wydać w tym roku? Masz już jakichś pewniaków? 

AP: Minimum jeden. Maksymalnie dwa. Kiedy opowiadałem bliskim o założeniach mojego projektu, ktoś powiedział „niszowe”, ktoś inny: „butikowe”. Ciekawe przydomki, nie? Ale po trochu każdy z nich pasuje. Na pewno żaden z większych graczy tego kawałka rynku literackiego nie musi obawiać się wielkiej ekspansji Mrocznego. Myślę, że w tym piekle miejsca starczy dla każdego. Pewniaków brak. Pojawiło się coś z zupełnie nieoczekiwanej strony, co byłoby na pierwszy wybór dziwnym wyborem dla Mrocznego, ale to pieśń przyszłości. Korci oczywiście antologia Mrocznego, opowiadania w duchu i klimacie wydawnictwa, ale wiedza o nas jest zbyt mała, by teraz ogłaszać już nabór. Chciałbym trzeciego autora, autorkę, którego/którą moglibyśmy promować bez końca w naszych skromnych, ale coraz dalszych manewrach promocyjnych. Podziękowałem już z pełnym szacunkiem kilku autorom za ich propozycje wydawnicze, które fajnie się czytało i na pewno znajdą prędzej czy później wydawnictwo, ale nie pasowały do mojej wizji linii wydawniczej. I tak to! Jest to niesamowita przygoda, wspaniałe zajęcie, ale i wielka odpowiedzialność. Taki zestaw lubię!

MP: Czyli po prostu podchodzisz do sprawy rozsądnie, bez przesadnego hura! I to chyba ma sens 🙂
Oficjalne otwarcie wydawnictwa w Mińsku Mazowieckim było ogromnym sukcesem. Widziałam relację i… działo się 🙂 Czy w tym roku będzie jeszcze można spotkać wydawnictwo Mroczne albo Artura Pomiernego podczas jakichś literackich wydarzeń? 

AP: Dziękuję za miłe słowa i echo naszego wydarzenia! Postaram się przemknąć tu i tam. Jeżeli podtrzymasz swoje zaproszenie na najlepszy w całym świecie festiwal grozy, czyli na GROZOWNIĘ w Krakowie – będę. Jeżeli zaprasza mnie najlepszy na świecie festiwal horroru, czyli Horror Day we Wrocławiu – będę. Jeżeli starczy dla mnie jeszcze miejsca na zbliżającym się KAPITULARZU w Łodzi – będę! Na lokalnych Jesiennych Targach Książki w moim ukochanym Mińsku Mazowieckim – będę! Jak widzisz, gdzie się da, z największą chęcią pojawię się głosić mroczną nowinę, bo uważam, że to najlepsza forma dotarcia do docelowego czytelnika.
Co najlepsze, jako, że w wydawnictwie jest nas na razie tylko dwóch (autorów) – gdzie się da, postaramy się być w tandemie z Danielem Rosołkiem, którego opowieść wprowadzająca w klimat Pomroku zawsze zatrzymuje słuchających w czasie i przenosi ich w wyobraźni do miejsc, gdzie toczy się jego niesamowita powieść. Ma chłop talent, krótko mówiąc, a Pomrok już został doceniony przez pierwszych czytelników.
A wracając do naszego premierowego wydarzenia – jeżeli nasz wywiad przeczytają np. kierownicy bibliotek w Polsce – Mroczny Klub bardzo chętnie to powtórzy i po niskich kosztach powtórzymy takie „show”. Ja, Daniel, Marcin Halski (z Wydawnictwa HM), Kasia Pskiet (z Bloga Do Brzegu), Dorota Lińska-Złoch (z dawnych Przeczytanek), i wreszcie Ty, tym razem już bez odwołania, zorganizujemy literackie all-inclusive!

MP: Zatem zapowiada się intensywny czas dla Mrocznego 🙂 Gdyby udało się powtórzyć spotkanie z Mińska – byłoby fantastycznie i za to trzymam kciuki 🙂
Artur, zatem na koniec naszej interesującej rozmowy powiedz, czego mogę Ci dziś życzyć?

AP: Zdrowia i tylko dobrej literatury! Czego i Tobie życzę! Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę!

MP: Również bardzo dziękuję! Trzymam kciuki za sukces Czerni i wydawnictwa Mrocznego i… do zobaczenia!


Artur Pomierny – rocznik ’87, zaintrygowany obrazoburczymi eksperymentami Larsa von Triera, z drugiej strony apologetycznymi dziełami C.S. Lewisa, widzący męczarnie ludzkiej duszy obrazami Zdzisława Beksińskiego, a na Jezusa patrzący przez pryzmat jego historyczności. Lubiący estetykę serialu Pozostawieni 😛 i muzykę Marilyn Manson 😉
Autor powieści EGOEXI (Oficynka, 2020) oraz Czernie (Mroczne, 2024). Założyciel wydawnictwa Mroczne.

1 Comment

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *