„Zrostek” Pádraig Kenny

Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna potwora Frankensteina? Poczynając od znakomitej opowieści Mary Shelley, przez adaptacje filmowe, komiksowe, a na popkulturze kończąc (maskotki, ubrania, przedmioty codziennego użytku itp.) – wszędzie tu spotykamy wspomniane już monstrum Zmienia się tylko jego wygląd, ale to już wszystko zależy od czasów, w których jest przedstawiane oraz wyobraźni twórców. Zdarza się też, że historia Mary Shelley jest bazą, inspiracją do nowych opowieści – zwłaszcza w przypadku młodszego odbiorcy. I tak jest właśnie z książką Pádraiga Kenny’ego pt. Zrostek.

Tytułowego bohatera poznajemy, gdy w swojej izbie rysuje kredą pięćset osiemdziesiątą kreskę na ścianie. W pomieszczeniu jego jedyną towarzyszką jest Brązowa Mysz, którą karmi i się opiekuje. W zamku, w którym mieszka Zrostek, spotkamy jeszcze jedno stworzenie – Henryka. Nie zapominajmy o Profesorze, ale ten od ponad trzystu dni… śpi. Jak możecie się domyślić, jedyny opiekun Zrostka i Henryka już się nigdy nie obudzi. Jakby tego było mało, do zamku przybywa siostrzeniec Profesora wraz z Alicją. Od tego momentu spokojne dni Zrostka dobiegają końca. Nowy mieszkaniec zamku wcale nie jest miły, a jego zachowanie graniczy wręcz z obsesją: chciałby być lepszy od swojego wuja i kontynuować jego dzieło. Tyle że zabrał się do tego totalnie źle. Dlaczego? Dowiecie się tego, czytając książkę. Powiem Wam tylko w tajemnicy, że Zrostek i Henryk nie zgadzają się na takie niekorzystne zmiany, zaczynają czuć się źle w swoim domu i z tego tytułu dzieją się… same kłopoty. Jakie? Powtórzę: koniecznie sięgnijcie po książkę. Z naciskiem na KONIECZNIE.

W swojej powieści Pádraig Kenny porusza bardzo wiele ważnych tematów, jak choćby śmierć bliskiej osoby, emocje z tym związane, utrata poczucia bezpieczeństwa, zmiany (niekoniecznie korzystne), ale przede wszystkim fabuła skupia się na „inności”, na wyglądzie zewnętrznym bohaterów, który – jak możecie się domyślać – do idealnych nie należy oraz na tym, w jaki sposób ta „inność” jest odbierana przez mieszkańców miasteczka.

Zrostek jest przepiękną opowieścią o tym, że tak naprawdę nieważne jest, jak się wygląda, ale jakim się jest człowiekiem. Że dobro pochodzi z wnętrza, a złe nastawienie do „inności” to tak naprawdę strach przed nieznanym, nieoswojonym. Autor podkreśla także bezcenną wartość przyjaźni. To pozycja, którą naprawdę warto mieć w swojej biblioteczce, zwłaszcza jeśli jest się rodzicem. Ja na pewno po nią ponownie sięgnę, kiedy Grozolubiś będzie ciut starszy. Polecam także wszystkim, którzy prowadzą zajęcia z dziećmi (animatorzy kultury, bibliotekarze, biblioterapeuci). Jestem przekonana, że praca z tą książką sprawi, że zajęcia będą niezapomniane i wyjątkowe.

Zrostek wzrusza, bawi, uczy. To przepiękna opowieść o tolerancji, o współczuciu, o wybaczaniu oraz o tym, o czym wspomniałam wcześniej – o niezwykłej potędze przyjaźni. Czy straszy? Czasami. Ale przede wszystkim daje nadzieję.

Serdecznie polecam!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *