Kiedy w październiku minionego roku podróżowałam do Wrocławia, by podczas Dolnośląskiego Festiwalu Horror Day poprowadzić spotkanie ze Stefanem Dardą, czytałam książkę zupełnie innego autora. Ale w przerwach powtarzałam sobie zagadnienia, które chciałam poruszyć w rozmowie: coś tam odrzuciłam, coś tam dopisałam, a że nie pamiętałam, w jakich latach działa się akcja cyklu Czarny Wygon, to na chwilkę krótką postanowiłam zerknąć do pierwszego tomu pt. Starzyzna i… nie mogłam się oderwać od powieści. Tak właśnie „czytają się” książki Dardy. Dopiero po dłuższej chwili wróciłam do poprzedniej lektury, zostawiając straszne historie autora jakoś do… grudnia. Wtedy to ponownie, po latach, sięgnęłam po wznowienie jego zbioru opowiadań Opowiem Ci mroczną historię.
A wróciłam do tej książki, bo akurat Grozolubiś zasnął i stwierdziłam, że nie będę zaczynać nic długiego, i że sprawdzę, czy mam jakieś opowiadania na czytniku. Chyba nie muszę Wam mówić, które teksty z miejsca mnie przyciągnęły. Ach, i to moje myślenie, że będę sobie czytać powolutku, po opowiadanku, jeśli tylko się uda. Jeśli tylko maluch będzie miał drzemkę. I jak to się skończyło? Ano tak, że czytałam opowiadania nie tylko w porach spanka synka, ale też podczas gotowania, jazdy komunikacją miejską itp. Po prostu nie potrafiłam się oderwać od lektury. I oczywiście moją, śmieszną może, zasadę, żeby czytać sobie po jednym tekście i nim się delektować, mogłam spokojnie „wyrzucić do śmieci”. Kończąc jeden, od razu zaczynałam kolejny, a w książce jest ich TYLKO dziewięć! Ale za to jakich!…
Mimo że pierwszy raz czytałam Opowiem ci mroczną historię jakieś dziesięć lat temu, większość opowiadań wciąż pamiętałam. I powiem Wam, że historie opisane przez Dardę są ponadczasowe (jeśli chodzi o relacje międzyludzkie czy pewne zjawiska społeczne) i wciąż straszą! Co ciekawe, gdy prawie dekadę temu siegnęłam po ten zbiór, zupełnie inne opowieści wzbudziły we mnie niepokój niż teraz, kiedy mam prawie 42 lata. Pewnie jesteście ciekawi, które to tytuły. Wszystkich Wam nie zdradzę, ale jako osoba, która uwielbia podróże pociągami, dużo emocji pozostawił po sobie tekst pt. Pierwsza z kolei. To taka opowieść z cyklu: co mi się wydaje, że ktoś myśli na mój temat, a co naprawdę myśli. Do tej pory, kiedy myślę o tym opowiadaniu, mam gęsią skórkę. A tu niebawem czeka mnie podróż pociągiem do Poznania… 😉
Moim zdaniem nie ma w tym zbiorze tekstów słabych, a każdy z nich spokojnie mógłby być rozwinięciem dłuższej historii (jak choćby Nika, której rozwinięcie możecie przeczytać w powieści Jedna krew. Czytaliście?). A co się za każdym z nich kryje i co było inspiracją do ich napisania – tego możemy się dowiedzieć od autora w POSŁOWIU. Na przykład Pierwsza z kolei ma dość ciekawą interpretację 🙂
Podsumowując, jeśli lubicie straszne historie o naszych lękach, o nas samych, koniecznie sięgnijcie po zbiór opowiadań Opowiem ci mroczną historię.