Magdalena Paluch: Dzień dobry! Przede wszystkim chciałam Panu bardzo podziękować, że zgodził się Pan odpowiedzieć na kilka moich pytań. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, zwłaszcza że jako dziecko w nieskończoność wypożyczałam z biblioteki serię Gęsia skórka, w której zaczytywałam się bez pamięci. A dziś – proszę! Rozmawiamy! Obserwatorzy profilu Grozownia będą mieli niezłą niespodziankę 🙂
Zatem na początek, skoro już wspomniałam o bibliotece: czy jako dziecko był Pan jej częstym gościem?

R.L. Stine: Jako dziecko nie czytałem książek. Czytałem tylko komiksy. Pewnego dnia mama podrzuciła mnie do małej biblioteki w moim mieście, gdzie czekała na mnie bibliotekarka.
Powiedziała: „Wiem, że lubisz komiksy. Pokażę ci coś innego, co może ci się spodobać”. Zaprowadziła mnie do półki z opowiadaniami Raya Bradbury’ego. Te historie zmieniły mnie w czytelnika. Ta bibliotekarka zmieniła moje życie.
MP: Jakie wydarzenie zaważyło na tym, że zaczął Pan pisać?
RLS: Nie mam pojęcia, dlaczego pisanie sprawia mi taką satysfakcję. Miałem dziewięć lat, kiedy zacząłem pisać opowiadania i dowcipy. Siedziałem w pokoju i pisałem całe popołudnia. Ale nie potrafię powiedzieć, dlaczego tak bardzo mi się to podobało.
MP: Wiem, że to pytanie przewija się w większości wywiadów, ale przy tak wielu wydanych książkach, przy tak wielu opowiedzianych historiach nie sposób nie zapytać: skąd Pan czerpie pomysły do swoich opowieści? Powinnam dodać: wciąż(!).
RLS: Nie potrafię na to odpowiedzieć. Ty też masz pomysły. Wszyscy mamy pomysły. Ale… skąd one się biorą? Mam tyle szczęścia, że za każdym razem, gdy potrzebuję pomysłu, on się pojawia.
MP: Czy pamięta Pan wszystkie stworzone przez siebie opowieści?
RLS: Pamiętać 350 książek? Oczywiście, że nie.
MP: W Polsce niedawno ukazały się Dreszczowce. Ma Pan ulubione opowiadanie z tego zbioru?
RLS: Myślę, że Dół w ziemi to moja ulubiona opowieść. Uwielbiam historie o bardzo zwyczajnych rzeczach – jak prosta dziura w ziemi – które nagle stają się przerażające.
MP: Co jest najtrudniejsze w pisaniu grozy dla dzieci?
RLS: Dla mnie największym wyzwaniem jest wymyślanie nowych strachów, zwrotów akcji i niespodzianek. Napisałem już tak wiele historii, że coraz trudniej jest napisać coś nowego.
MP: Ponieważ jest już Pan na rynku wydawniczym bardzo długo, jakie zauważył Pan zmiany w małych/młodych czytelnikach? Są bardziej wymagający, a może mniej?
RLS: Jeśli chodzi o horror, lęki dzieci nigdy się nie zmieniają. Wszyscy wciąż boimy się ciemności, dziwnych miejsc lub stworzeń. Technologia się zmienia, ale dzieci nie.
MP: Czy ma Pan czas na czytanie dla przyjemności? Jeśli tak, po książki których autorów Pan sięga?
RLS: Czytam głównie thrillery i kryminały. Moimi ulubionymi autorami są Michael Connelly, Ian Rankin, Harlan Coben, Lisa Unger…
MP: Joe Hill i Owen King – synowie Stephena Kinga – poszli w ślady ojca i odkryli w sobie pasję do pisania. A jak to jest w przypadku pańskiego syna? Odziedziczył talent po Panu? A może zauważył Pan talent pisarski u wnuków?
RLS: Mój syn jest producentem muzycznym i sound designerem w musicalach na Broadwayu. Niedawno zdobył nagrodę Tony za pracę nad Moulin Rouge.
MP: Rodzina chętnie sięga po Pana książki?
RLS: Mój syn szczyci się tym, że NIGDY nie przeczytał książki z serii Gęsia skórka. Zrobił to tylko po to, żeby mnie doprowadzić do szaleństwa.
MP: Wzruszyło mnie, kiedy przeczytałam na Pana autorskiej stronie, że kiedy urodził się wnuczek, Dylan, stworzył Pan pierwszą książeczkę z obrazkami Little Shop of Monsters, do której ilustracje wykonał Marc Brown. Czy będzie więcej tytułów w serii dla malucha?
RLS: Marc i ja opublikowaliśmy również książki obrazkowe Mary McScary i Why Did the Monster Cross the Road.
MP: Podobno zrealizował Pan swoje marzenie i wydał komiks! Czy może Pan więcej opowiedzieć o tym projekcie?
RLS: Pisanie komiksów grozy dla dorosłych i dzieci sprawiało mi wiele radości. Moja najnowsza powieść graficzna nosi tytuł The Graveyard Club.
MP: Stworzył Pan kilkaset historii, co jest niesamowitym wynikiem! Czy w trakcie dotychczasowej kariery pisarskiej zdarzyła się Panu dłuższa przerwa od pisania? Jakaś blokada twórcza?
RLS: Nie.
MP: My, dzieci lat 80. i 90. XX wieku z nostalgią wspominamy serie Ulica strachu oraz Gęsia skórka. Czy otrzymuje Pan wiadomości od czytelników z Polski?
RLS: Niestety, rzadko otrzymuję feedback od zagranicznych czytelników. Zawsze jednak cieszę się, gdy taki się zdarza.
MP: Jak długo planuje Pan tworzyć dla nas, czytelników, nowe historie?
RLS: Kocham to zbyt mocno. Dlaczego miałbym przestać?
MP: I jeszcze na koniec taka opowiastka. Pracując w bibliotece dziecięcej, często słyszałam, jak rodzice mówili swoim dzieciom: Tylko nie wypożyczaj żadnych horrorów! Jak by Pan przekonał takiego rodzica, że jednak horrory są cool?
RLS: Myślę, że dzieci ich przekonają. Nie potrzebują mojej pomocy.
MP: Serdecznie Panu dziękuję za rozmowę. Wszystkiego dobrego życzę i dziękuję za wszystkie straszne historie, które pobudzały moją dziecięcą wyobraźnię 🙂
PS I chciałabym jeszcze przekazać Panu serdeczne pozdrowienia od polskiego autora horrorów dla dorosłych i dla dzieci – Tomasza Siwca, który, kiedy wspomniałam mu, że dostałam szansę przeprowadzenia wywiadu, odpowiedział: „wielbię tego gościa!” 🙂
RLS: Pozdrów Tomasza! Wywiad bardzo mi się podobał!
R.L. Stine (właść. Robert Lawrence Stine) – amerykański autor, który opublikował ponad 350 książek (głównie horrorów dla dzieci i młodzieży),wydanych w przeszło 30 językach, a sprzedanych na świecie w łącznym nakładzie blisko 400 milionów egzemplarzy. Pod koniec stycznia, nakładem wydawnictwa KROPKA, ukazała się jego najnowsza książka DRESZCZOWCE.
Strona autorska: http://rlstine.com