„Runa” Vera Buck

Szpital Salpertiere, Paryż, 1881 rok

Dziś swoją premierę ma książka Runa, autorstwa Very Buck (Wydawnictwo Initium), a ja chciałam się podzielić z Wami swoimi odczuciami po jej przeczytaniu.

Akcja powieści dzieje się w Paryżu w 1884 roku i skupia głównie na zakładzie dla obłąkanych La Salpêtrière, gdzie doktor Charcot przeprowadza eksperymenty na kobietach chorych psychicznie, a jego pokazy hipnozy mają wierną i dużą publikę. Jest jeszcze Jori Hell, student, który jako pierwszy chciałby przeprowadzić operację usunięcia obłędu z mózgu pacjentki, jest Lecoq – mężczyzna, który prowadzi swoje prywatne śledztwo, a pomaga mu dwójka dzieci: Isabel i Frederic. I jest tytułowa Runa – dziewczynka, która przybywa do szpitala, wzbudzając strach i niepokój wśród personelu swoim zachowaniem: jest oporna na wszelkie metody leczenia, a przy tym niesamowicie agresywna. jak się potem dowiemy – miała ku temu powody…

Po tytuł ten sięgnęłam z wielką chęcią, choćby dlatego że – jakkolwiek to teraz dziwnie nie zabrzmi – lubię mroczne klimaty szpitala psychiatrycznego. Jest to temat niezwykle obszerny i fascynujący, a jeśli jeszcze dotyczy początków psychiatrii i ma miejsce w XIX wieku – musi być dobrze. I jest.

dr Jean-Martin Charcot

Od samego początku w powieści wyczuwa się duszną, brudną i niepokojącą atmosferę. Drobiazgowo opisywane przez autorkę metody leczenia, które Charcot stosował  wobec swoich pacjentek sprawiały, że włos mi się jeżył na głowie. Kiedy pomyślałam sobie, za co niektóre kobiety trafiały do zakładu, to – gdyby cofnąć się w czasie – w takim psychiatryku byłaby większość z nas. Hydroterapia, prasowanie jajników, wycinanie narządów kobiecych (innymi słowy – okaleczanie) tylko dlatego, że kobieta lubiła seks lub sama sobie sprawiała przyjemność. Ponadto znęcanie się personelu medycznego nad chorymi, przymusowe karmienie – niezwykle szczegółowo przedstawione przez autorkę sprawiły, że moja wyobraźnia działała na pełnych obrotach i wiem jedno: cieszę się, że nie żyłam w tamtych czasach.

Bohaterowie występujący w książce są interesujący, fabuła jest wciągająca (no, może poza wątkiem miłosnym Joriego i Pauline – o ile na początku byłam ciekawa, co stanie się z tą parą, tak później przestało mnie to interesować) i nie obraziłabym się, gdyby któregoś dnia na Netflixie pojawił się serial na podstawie Runy.

Serdecznie polecam miłośnikom szpitali psychiatrycznych, mrocznych klimatów i nietuzinkowych opowieści.

(zdj. znalezione w odmętach Internetu)

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *