Światło czy ciemność?
Najchętniej pomiędzy, jestem stworzeniem cieniolubnym 😊. Ostre światło bardzo mnie razi i dekoncentruje. Z kolei w ciemności dość łatwo tracę orientację w przestrzeni i nie czuję się z tym komfortowo.
Inspiracją do mojego opowiadania było…
Tych inspiracji było kilka. Jedną z najważniejszych jest Adolf Traugott von Gersdorff, niemiecki arystokrata, podróżnik i przyrodnik, jeden ze współzałożycieli Górnołużyckiego Towarzystwa Naukowego. To niezwykle ciekawa, wyprzedzająca intelektem swoje czasy postać. Badał m.in. elektryczność atmosferyczną i opublikował na ten temat kilka prac. Interesowała go także możliwość terapeutycznych i medycznych zastosowań prądu. I tak jak baron z mojego opowiadania – również kazał zbudować z dala od swego pałacu samotną wieżę, gdzie prowadził badania i obserwacje… W tym miejscu koniecznie muszę podkreślić, że o ile bohatera Mojej nadziei należy zaliczyć do postaci moralnie dość niejednoznacznych, o tyle jego żyjący w rzeczywistości pierwowzór słynął nie tylko ze swoich badań i naukowej dociekliwości, ale także ze szlachetnego i prawego charakteru. Drugą inspiracją był prezydent Benjamin Franklin oraz jego eksperymenty z latawcem i piorunami. A nad wszystkim oczywiście unosi się duch Frankensteina Mary Shelley, bo przy takiej tematyce aż się prosi, by nawiązać do klasyki.
Z prądem czy pod prąd?
Brzegiem szybciej 😊. Ale herbatę z prądem chętnie.
Trzy słowa określające moje opowiadanie:
Starzec, energia, życie.
Kiedy nie ma prądu, to…
…zachowuję się dość przyziemnie. Mianowicie sprawdzam, czy nie wybiło różnicówki. Potem ewentualnie udaję się spacerkiem do skrzynki elektrycznej lub dzwonię do sąsiadów, czy u nich też zaległy ciemności – generalnie staram się ustalić przyczynę awarii. Nagły brak prądu nie budzi we mnie gwałtownych emocji, uruchamia sekwencję czynności, które trzeba wykonać, aby wrócił. Prawdziwie przerażająca jest dopiero myśl, że kiedyś pomimo wszystkich podjętych działań elektryczność może zniknąć na zawsze.
Ostatnią autorką, która wzięła udział w #krótkapiłka_unplugged jest Dagmara Adwentowska – sprawczyni całego zamieszania zwanego Awarią prądu. Jej opowiadanie Moja nadzieja jest jednym z najbardziej klimatycznych w antologii. Autorka stworzyła nastrój grozy i pełnego napięcia oczekiwania na to, co tak naprawdę przytrafi się głównemu bohaterowi tekstu. Czytelnik wie (czuje!), że coś się święci, ale do samego końca nie wie, z której strony to coś uderzy. Groza retro w najlepszej odsłonie! Polecam 🙂
I na zakończenie tego cyklu uważam, że Awaria prądu to niezwykle równa i wysmakowana antologia, gdzie każde z opowiadań to wizytówka danej autorki, natomiast punktem wspólnym całości jest temat. Jedyne, czego mi zabrakło, to wstęp, w którym pomysłodawczyni projektu choćby zdradziła wybór tematu właśnie oraz dobór autorek 🙂
Dagmarze Adwentowskiej (oraz pozostałym współsprawczyniom) serdecznie gratuluję i czekam na kolejny projekt autorski projekt! A Awarię prądu gorąco polecam!
Dagmara Adwentowska – spiritus movens antologii Awaria prądu, z wykształcenia dziennikarka i kulturoznawczyni, z zawodu redaktorka i korektorka. Współpracowała m.in. z Gazetą Wrocławską, Przepisem na zdrowie, szeregiem czasopism medycznych i prasą polonijną. Współtworzyła redakcję czasopism literackich z pogranicza grozy: Okolicę Strachu i Magazyn Histeria. Jej opowiadania ukazały się w licznych antologiach, np. Sny umarłych, Dziwne opowieści, Słowiańskie koszmary, Na nocnej zmianie, Licho nie śpi, Żertwa, Krew zapomnianych bogów, City4 i Zabawki. Pomysłodawca i redaktorka wydanego przez Dom Horroru zbioru grozy industrialnej Maszyna. W 2021 r. wspólnie z Agnieszką Biskup wydała zbiór opowieści niesamowitych pt. Mamidła. Laureatka konkursu na najlepsze opowiadanie kryminalnie organizowanego przez Międzynarodowy Festiwal Kryminalny (2024). Pasjonatka zielarstwa, wierzeń ludowych, historii i żeglarstwa.