Magdalena Kałużyńska zadebiutowała w 2010 roku powieścią „YMAR”. Książka została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników i zebrała przychylne recenzje. Pojawiło się pytanie: kim jest kobieta, która napisała horror? Szybko okazało się, że to utalentowana autorka, uwielbiająca ten gatunek i mocno się z nim utożsamiająca.
Po sukcesie powieści „YMAR” Kałużyńska poszła za ciosem. Powstał „Alvethor. Białe miejsce”, miks horroru s-fi z elementami slashera, stanowiący pierwszy tom większego cyklu (docelowo mają się ukazać cztery tomy). Za tę powieść autorka otrzymała Nagrodę Polskiej Literatury Grozy im. Stefana Grabińskiego za rok 2014. Ciekawostką jest, że główni bohaterowie powieści to realne osoby, które zostały wyłonione w konkursie zorganizowanym przez Magdalenę Kałużyńską.
Minęły trzy lata, zanim powstała kontynuacja wydarzeń zapoczątkowanych w „Alvethor: Białe miejsce”.
I wtedy przyszedł maj… można bez kozery zacytować jedną z polskich piosenek. A żeby uściślić, maj tego roku, wtedy bowiem miała miejsce premiera długo oczekiwanej (również przeze mnie) powieści „Alvethor. Pandemia”.
Zanim zajrzymy do środka książki, chciałam pochwalić świetne zdjęcie na okładce, którego twórcą jest Mateusz Wysokiński. Przedstawia jednego z głównych bohaterów – Michała Rejmana, całego we krwi. W tle widać Małgorzatę Ziołek. Jest mrocznie, krwawo, czyli idealnie. Okładka doskonale oddaje treść zawartą na kartach powieści…
„Alvethor: Pandemia” to bezpośrednia kontynuacja książki „Alvethor: Białe miejsce”. Przez chwilę zatrzymujemy się przy osobie strażaka, jednego z tych, którzy mieli „przyjemność” znaleźć w lofcie („Alvethor: Białe miejsce”) rozczłonkowane ciało. Mężczyzna co noc ma koszmary i coraz trudniej odróżnić mu sen od jawy, co doprowadza do… No właśnie, nie uprzedzajmy faktów!
W mieście zaczynają znikać ludzie. Często jedynym śladem po zaginionym człowieku jest śmierdząca i czarna maź. Nadzieja ludzkości jest wyłącznie w rękach dobrze znanych nam z pierwszego tomu bohaterów: Brzozowskiej, Gołębiowskiej, Ziołek i Rejmana, którzy walczą z potworami często do utraty sił. Jucha leje się gęsto, mięśnie pieką z bólu, nie ma czasu na regenerację i odpoczynek. Rekrutowane są nowe osoby do walki z potworami, które przedostały się do naszego wymiaru…
KWANTYFIKACJA TEZY!!
ALVETHOR STOP!!
Magdalena Kałużyńska nie odpuszcza czytelnikowi. Jest dynamicznie, z dużą dozą ironii i czarnego humoru (który stanowi znak rozpoznawczy autorki). Jest niepewność i strach. Dezorientacja i zaskoczenie. Tąpnięcie za tąpnięciem… Narastająca panika…
Czytając tę książkę czułam się jak na rollercoasterze. Kiedy już wydawało się, że wszystko weźmie w łeb, następowało wyciszenie akcji. Autorka wspaniale bawi się emocjami czytelnika: straszy, uspokaja, wręcz usypia czujność i wtedy… łubudu!! Czytelnik spada z krzesła, walnięty nagłym zwrotem akcji.
Bardzo podoba mi się, że autorka wplata w treść książki sporo nawiązań do horrorów filmowych. Czuć, że Kałużyńska zna te filmy i jest ich fanką.
Wielki plus za research związany z takim tematem, jak zjawiska kwantowe w fizyce. Dla mnie to tzw. czarna magia, a Magda Kałużyńska sypie wszelakimi definicjami, jak z przysłowiowego rękawa. To sprawia, że powieść jest wiarygodna, a przez to jeszcze bardziej przerażająca…
Reasumując, warto było czekać trzy lata na powrót Magdy Kałużyńskiej, określanej przez wielu mianem Królowej Polskiego Horroru. Myślę, że nie sposób się z tym nie zgodzić.
Z utęsknieniem wypatruję kolejnego, trzeciego tomu serii.
A do tego czasu pamiętajcie…
„Ściana. Nie podchodź do ściany. On tam jest. Nie podejdziesz do ściany, to cię nie wywęszy, nie namierzy. Nie podchodź. Nie podchodź do ściany, nigdzie, nigdy.”
1 Comment