„Gałęziste” wyd. II, Artur Urbanowicz

Po raz pierwszy z twórczością Artura Urbanowicza zetknęłam się, kiedy autor poszukiwał tzw. beta readerów swej najnowszej powieści Inkub. Tekst ten był totalną surówką, a przy okazji niezłym grubaskiem, jeśli chodzi o objętość, ale opis książki mnie zachęcił i tak oto mogłam na własnej skórze (albo na własne oczy) sprawdzić, co też ten Urbanowicz wymyślił i z czym to się je. Nie oznacza to, że w ogóle nie śledziłam poczynań autora (Artur chociażby uczestniczył w 5. oraz 6. edycji Krakowskiego Festiwalu Grozy KFASON, który wymyśliłam, i który koordynuję od początku) – kojarzyłam jego dotychczas wydane powieści: pierwsze wydanie Gałęzistego czy Grzesznika. Po prostu nie miałam czasu, aby na spokojnie zaznajomić się z poprzednimi książkami autora. Całkiem niedawno się to zmieniło.

Ze względu na udaną współprace z wydawnictwem Vesper, autor postanowił wznowić Gałęziste – swą debiutancką powieść, w nowej szacie graficznej (okładka – Shred Perspective Works) oraz po gruntownej redakcji, której podjął się Krzysztof Grudnik. Już tutaj muszę zaznaczyć, że wizualnie książka wygląda świetnie i przykuwa wzrok, ale ta dbałość o estetykę cechuje przecież większość tytułów wydawnictwa Vesper, więc nie inaczej stało się w przypadku Gałęzistego.

Akcja powieści dzieje się w czasie Wielkiego Tygodnia. Para studentów: Karolina i Tomek postanawiają spędzić święta Wielkanocne w małej miejscowości na Suwalszczyźnie. Kiedy docierają na miejsce przeznaczenia okazuje się, że dom, w którym mieli zamieszkać przez najbliższe kilka dni jest zamknięty na cztery spusty. Na szczęście kryzys zostaje zażegnany i po telefonie do właścicielki nieczynnego pensjonatu nasi bohaterowie zostają przekierowani do niewielkiej miejscowości, w której mają zostać zakwaterowani. Wydawać by się mogło, że po tej pierwszej wpadce Karolinę i Tomka czeka już sielanka i odpoczynek. Nic bardziej mylnego. Ich problemy zaczynają się w momencie, kiedy przekraczają próg domu, w którym dostali zastępczy nocleg i kiedy poznają jego mieszkankę – Natalię, która u Tomka wzbudza silne zainteresowanie, a u Karoliny sympatię. Od tej chwili akcja Gałęzistego ze strony na stronę staje się coraz bardziej dynamiczna, a sielankowy z założenia wyjazd staje się największym koszmarem w życiu naszych bohaterów.

Cóż mogę powiedzieć o powieści Urbanowicza – na pewno to, że nie polubiłam jej głównych bohaterów 😉 Zresztą wspominałam o tym Arturowi podczas ostatnich Krakowskich Targów Książki. Nie polubiłam Karoliny i Tomka nie dlatego, że zostali źle przedstawieni czy opisani. Po prostu mimo wszystko bardziej skojarzyli mi się ze studenciakami, którzy padają ofiarami Jasona w serii Friday the 13th, i którzy z założenia pakują się w kłopoty. Trochę też zgrzyta mi poczucie humoru Tomka, ale ok – jak już wspomniałam, nie polubiłam głównych bohaterów.

Natomiast bardzo podoba mi się klimat powieści: atmosfera bywa gęsta, niepokojąca i las sam w sobie wzbudza wiele emocji. Przecież tak łatwo się w nim zgubić, mimo że spacery po lesie zwykle są świetną formą relaksu. Uwierzcie mi, las opisany przez Urbanowicza zamiast błogości, wzbudzi w Was lęk i poczucie, że jesteście obserwowani. Jeśli kojarzycie (a zapewne kojarzycie) film Blair Witch Project czy książkę Stephena Kinga Dziewczyna, która pokochała Toma Gordona, możecie sobie wyobrazić, co się czuje, tracąc orientację na zalesionym terenie.

Poza tym to kolejny tytuł, należący do polskiej literatury grozy, który zachęcił mnie do wycieczki na Suwalszczyznę (wcześniej taki zabieg udał się Stefanowi Dardzie i jego cyklowi Czarny Wygon, który bardzo lubię. Jego akcja dzieje się na Roztoczu i to właśnie tam, podążając tropem głównego bohatera, wylądowałam na wakacjach dwukrotnie, zwiedzając Zwierzyniec i okolice). Może nie będę się specjalnie kręcić po lesie, bo licho nie śpi, ale… kto wie? 😉

Wielki plus za zakończenie. Przyznam szczerze i z ręką na sercu – nie spodziewałam się. No dobrze, może trochę się spodziewałam, ale nie tego, co Urbanowicz zaserwował na ostatnich stronach powieści. Podążając za mediami społecznościowymi, mogę napisać – Lubię to!

Podsumowując, uważam, że Gałęziste to dobra powieść. Porównując ją z Inkubem, daje się odczuć, że jest to debiut autora. Natomiast jeśli chodzi o pomysł na całą historię – nie zawiodłam się. Także jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać Gałęzistego, polecam. Zwłaszcza na długie, jesienne wieczory 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *