Sandra Gatt Osińska: „Ogólnie lubię tematy około śmierci, zawsze chciałam wiedzieć o niej jak najwięcej”

Magdalena Paluch: Cześć Sandra! Bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś się na wzięcie udziału w drugiej edycji projektu/akcji #grozajestkobietą. Śledziłaś działania związane z pierwszą edycją? Myślisz, że autorki piszące polską grozę (w tym również Ty) mają szansę być nareszcie bardziej widoczne?

Sandra Gatt Osińska: Szansę? One już są bardzo widoczne! Coraz więcej kobiet bierze udział w grozowych projektach, coraz częściej ich nazwiska padają w dyskusjach książkowych. Ba, nominacja Ani Musiałowicz w nagrodzie portalu Lubimy Czytać jest ogromnym osiągnięciem! Próbuję sobie przypomnieć, czy jakakolwiek polska autorka grozy była wcześniej wśród nominowanych i to jeszcze w kategorii tak bardzo zdominowanej przez mężczyzn. Po części do tej widoczności przyczyniła się także akcja #grozajestkobietą oraz jej dziecko – antologia Zabawki. Te kobiety regularnie pracują na swój sukces i bardzo im życzę, żeby osiągnęły jeszcze więcej, niż pragną.

MP: Na KFASON-ie w 2019 roku powiedziałaś, że chciałabyś, żeby wreszcie ktoś zapytał młodych miłośników gatunku (młodych, czyli roczniki 90+) o ich pierwsze literackie fascynacje horrorem i grozą, bo ciągle tylko się słyszy o fanach wychowanych na książkach z wydawnictwa Phantom Press i Amber, a wielu z Was ma inne doświadczenia. Zatem kiedy i kto zafascynował Sandrę tak bardzo, że pokochała grozę?

SGO: Wiesz co, bardziej chodzi o temat „Czego boją się młodzi ludzie, jak ich przyciągnąć do współczesnej grozy i co ich odstrasza od polskiego horroru”. Mam dosyć tych starszych pokoleń, które klęski współczesnego horroru upatrują się w tych wydawnictwach. Pierwszy raz po książkę Grahama Mastertona sięgnęłam mając 12 lat, rok 2006, oczywiście wersja Amber Horror. Taki Phantom Press upadł 10 lat wcześniej, a o jego istnieniu i złej prasie dowiedziałam się dopiero, gdy weszłam do świata polskiej grozy czyli… w 2013 roku. W międzyczasie chłonęłam książkowy horror niezależnie od wydawnictwa. Czy przez PP czy Amber źle patrzę na grozę? Ani trochę! Więc skąd to przekonanie o „klątwie” tych wydawnictw? No, ale nie to było tematem pytania… Wracając, gdy miałam te 12 lat, dostałam małą kolekcję książek Grahama Mastertona od rodziców, którzy świat grozy pokazywali mi od najmłodszych lat. Pierwsze filmy oglądałam z nimi, głównie z matką. Potem byli inni autorzy: Herbert, Zalewski, Rice… I tak już leci, aż do dziś.

MP: A kiedy zaczęłaś pisać pierwsze teksty? Od razu były to straszne historie, czy próbowałaś na początku zmierzyć się z innym gatunkiem?

SGO: Zaczęłam od horrorów komediowych. Pierwsze opowiadania mam zachomikowane w szufladzie aż do dziś. Horror komediowy to nadal mój ulubiony gatunek. Powoli pracuję też nad książką w tej konwencji, ale co-gdzie-jak-kiedy, nie wie nikt… Nawet ja!😉

MP: Co fascynuje Cię w literaturze grozy?

SGO: Na pewno to poczucie, że nieważne kim jesteśmy i co robimy, ostatecznie jesteśmy tylko małym, kruchym kawałkiem mięsa. Wystarczy chwila i jest po nas. Ogólnie lubię tematy około śmierci, zawsze chciałam wiedzieć o niej jak najwięcej. Fascynuje mnie to. To, że przed nią jesteśmy wszyscy na równi.

MP: Jak na razie na swoim koncie masz publikacje krótkich form zarówno w antologiach, jak i pismach. To oznacza, że pewniej czujesz się, pisząc opowiadania, czy one są dopiero rozgrzewką przed powieścią?

SGO: Wolę opowiadania, a konkretnie krótkie „pierdolnięcia”. Są to chyba najtrudniejsze do napisania teksty, które mają skłonić do refleksji. Zawsze u mnie musi być drugie dno, zabawa z moralnością. To lubię. Powieść, jak wyżej, coś tam się tworzy, ale szybciej pewnie wyjdzie zbiór opowiadań.

MP: Pisałaś opowiadania do różnych antologii tematycznych. Który tekst (temat) przysporzył Ci najwięcej trudności, a który najmniej?

SGO: Każdy tekst jest na swój sposób trudny, ale ten najtrudniejszy nadal czeka na dokończenie. Chcę, żeby dobrze oddał swój temat, jego powagę. Boję się, żeby nie wyszła z tego parodia.

MP: Czujesz się związana ze środowiskiem grozy?

SGO: Staram się być wobec niego neutralna, nie stawać „po którejś ze stron”, ale jest to dosyć trudne. Na pewno dzięki temu środowisku zdobyłam nowych przyjaciół, ludzi, na których naprawdę mogę liczyć, którzy mnie wspierają. I staram się jak najmocniej oddawać im to, wspierać i tych młodych autorów, i tych starszych. Nie ma co się kłócić o błahostki, podczas gdy walczymy o wspólną sprawę – o szerzenie grozy wśród czytelników!

MP: Czytasz teksty koleżanek po piórze?

SGO: Gdy mam czas, gdy mam ochotę. Raczej unikam czytania tekstów moich znajomych, głównie by nie powielać ich pomysłów – gdy czytasz bardzo dużo, czasem zastanawiasz się, czy coś jest Twoim pomysłem, czy czymś wtórnym, „podkradzionym”.

MP: Myślałaś kiedyś, aby jednak wydawać swoje teksty pod męskim pseudonimem? Myślisz, że dzięki temu byłoby Ci łatwiej w pozyskaniu odbiorców?

SGO: Raz, niekoniecznie pod męskim, ale jako ktoś inny! Ale to było dawno i nieprawda. Raczej kwestia myślenia, że „Ten pan mnie chyba nie lubi”. Czy byłoby łatwiej? Niekoniecznie. Na pewno byłby inny odbiór moich prac.

MP: Nad czym obecnie pracujesz?

SGO: Nad sobą! Zbieram się po prywatnych problemach, stąd od jakiegoś czasu biorę udział w dużo mniejszej ilości projektów. Ale spokojnie, wkrótce do Was wrócę. A zacznie się od Obscury II!

MP: Czym zajmujesz się na co dzień?

SGO: Jestem rękodzielnikiem – mam własną firmę, zajmującą się głównie zakładkami do książek. Rysowanie pomaga mi w walce z depresją, a dzięki moim uroczym wzorom, mogę wywoływać uśmiechy na twarzach innych. W dodatku zajmuję się też rzeczami związanymi z grafiką: skład książek do druku, loga, wizytówki…

MP: I jeszcze pisanie od czasu do czasu 😉 A o czym marzy Sandra Gatt Osińska – autorka?

SGO: A kto to jest? 😉 – marzę, żeby coraz mniej osób zadawało to pytanie.

MP: To może dzięki tej rozmowie to się wreszcie spełni 😉 Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas!


Sandra Gatt Osińska, a właściwie Sandra Angelika Osińska to bliżej niesprecyzowana istota o bardzo trudnym, rudym charakterze. Urodziła się 5 listopada 1994r. w Warszawie, gdzie też mieszka. Po ukończeniu Technikum Księgarskiego z tytułem Technika Cyfrowych Procesów Graficznych, pracowała m. in. w redakcjach portalu SE.pl i warszawskiego dwutygodnika „Mieszkaniec”. Jej utwory literackie (w tym poetyckie) były publikowane m. in. na łamach „Czerwonego Karła”, „Szortalu na wynos”, „Drabble na niedzielę”, „Magazynu Histeria”, „Bramy”, „Horror Masakry”, „Poezji Dzisiaj”, na portalach Horror Online, Szortal i Kostnica czy antologiach Szlakiem Odmieńców, Lustra Zbrodni, Krew zapomnianych bogów, Słowiańskie koszmary, Tabu, W cieniu Bangor oraz Rozbudzeni poezją.

Największą inspiracją są dla niej twórczość Grahama Mastertona, Jacka Ketchuma i Stephena Kinga oraz utwory ulubionych wykonawców muzycznych, takich jak: Dir En Grey, MUCC, the GazettE czy Dezert. Gatt dodatkowo zajmuje się rysowaniem i malowaniem. Jest odpowiedzialna za okładki antologii Szlakiem Odmieńców, Lustra Zbrodni oraz Krew Zapomnianych Bogów. Współpracuje także jako grafik DTP z wydawnictwem Dom Horroru.

Obecnie ma swoją firmę rękodzielniczą Arts By Gatt, która zajmuje się tworzeniem m. in. zakładek do książek.

Jest bezdzietną lambardziarą i ma alergię na koty.
instagram.com/artsbygatt
facebook.com/artsbygatt

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *