Martyna Raszka (Dango): „Najczęściej kierujemy się „feelsem”

Sebastian Drabik: Witaj. Bardzo mi miło, że znalazłaś dla mnie chwilę. Zapewne już wielokrotnie słyszałaś to pytanie, ale i ja spróbuję, może odpowiedź będzie wyjątkowa 🙂 Skąd wziął się pomysł na założenie wydawnictwa, do tego wydawnictwa, które ma wydawać mangi?

Martyna Raszka: Na studiach zaczęłam się bardziej interesować kulturą japońską, jednak nie od razu zaczęłam „grzebać” w mangach i anime. Natomiast po studiach trzeba było coś zrobić ze swoim życiem. 😉 Wtedy założyłam sklep internetowy z różnymi szpargałami związanymi z m&a. A następnie poszłyśmy w mangi. To w sumie nie był do końca mój pomysł, tylko innej osoby, która redagowała moje czasopismo.

SD: Opowiedz nieco o początku Dango. O rzeczach, które Cię zaskoczyły. O trudności, czy też łatwości, zdobycia licencji na pierwszy tytuł.

MR: Miałam już kontakt z Japończykami w postaci muzyków j-rockowych, więc kontakt z Japonią nie był jako takim problemem. Jako że prawie wszyscy „ci nowsi” wydawcy zaczynali od Gentoshy, my też tak postanowiłyśmy zrobić. Jednak tutaj następowało zwodzenie przez agencję z Niemiec, a koniec końców nie dostałyśmy licencji. Trzeba było uderzyć przez inną agencję i do innego wydawcy, i wtedy się udało. 😊 Pamiętajmy, że wydawanie mang to normalny biznes. Zawsze będą sytuacje, kiedy będzie pod górkę, a także te, kiedy coś załatwi się bez problemu.

SD: Każdemu wydawnictwu, tak samo pewnie i Tobie, sen z powiek spędza tabelka w Excelu i rozkminy, jakie tytuły mogą się dobrze sprzedać. Tego problemu nie mają więksi gracze, którzy mają w portfolio, czy też bez większego problemu zgarniają, Jumpowe shouneny*, ale mniejsi te drzwi mają zamknięte. Jak wyszukujecie potencjalne hity sprzedażowe?

MR: Nie wiem, czy wśród „tych mniejszych” można nazwać to hitami sprzedażowymi, patrząc na nakłady mang, którymi chwalą się „więksi” czy wydawnictwa zagraniczne. Dla nas tytuł musi mieć w sobie „to coś” i wtedy go bierzemy. 😉

SD: To może teraz z innej beczki. Jakie są Twoje pierwsze wspomnienia związane z literaturą ogólnie, ale o pierwszych doświadczeniach z mangą również chętnie posłucham.

MR: Hm. Szczerze? Nie pamiętam. Nawet nie jestem w stanie Ci powiedzieć, który tytuł przeczytałam jako pierwszy. A jeśli chodzi o literaturę 99% moich zasobów to książki naukowe i słowniki. 😉

SD: Masz swoich ulubionych twórców mang? Większość mangowych czytelników wie, co Dango ma do zaoferowania, ale być może Twoich ulubionych twórców nie ma w Waszej ofercie, albo jeszcze nie nastał dobry moment na zaprezentowanie ich w Polsce. Zatem zdradź mi swoich ulubieńców.

MR: Nie mam.

SD: Wracając do wydawnictwa. Dla wielu osób to idealna, wymarzona praca, jeśli lubi się literaturę czy komiks, jednak, jak się domyślam, to zajęcie jak wiele innych. Co lubisz, a czego nie cierpisz w swojej pracy?

MR: Lubię ogólnie pracować, a czego nie lubię… terminów rozliczeń z ZUS i Urzędem Skarbowym. 😉

SD: Zauważyłem, że w Polsce w ostatnim czasie zaczęły się pojawiać tytuły, które traktują o ważnych tematach społecznych. Wy wydaliście Nasze marzenia o zmierzchu, Sekret Madoki, pojawił się też Mąż mojego brata. Myślę, że nikt nie zakwestionuje tego, że taka tematyka jest jak najbardziej potrzebna, ale czy dotrze ona do ludzi, do których powinna? Myślisz, że te tytuły coś zmienią? Planujecie wydać coś jeszcze o tej tematyce?

MR: Wchodzimy na tematy, które dla niektórych osób są „poglądami”. Ja natomiast twierdzę: dajcie żyć innym, tak jak chcą, bo to nie jest kwestia poglądów, tylko życia. I każdy odpowiada sam za swoje życie. Nic mi do tego, czy sąsiadka z klatki obok chodzi do kościoła, czy jest LGBT+, bo to nie wpływa na moje życie. Każdy ma prawo żyć, tak jak chce, i każdy ponosi sam konsekwencje swoich działań. Myślę, że niestety w naszym kraju spora grupa osób tego nie rozumie i nie zrozumie, więc te tytuły w niczym nie pomogą, tym bardziej, jeśli ciągle obcy ludzie będą chcieli kierować czyimś życiem. Jeśli znajdzie się ciekawy tytuł, to pewnie wydamy. 😊

SD: Niejednokrotnie, kiedy w innych wydawnictwach pytałem o wydanie jakiegoś tytułu, który dotąd nie miał formy drukowanej, otrzymywałem odpowiedź, że jest to niemożliwe. Dlaczego? To kwestia prawna, czy coś innego?

MR: Wszystko zależy od tytułu, kwestii finansowych i podejścia wydawcy do danego tytułu. Przecież nie każdy musi chcieć coś wydać, prawda? 😊

SD: Zwykle, aby pozyskać licencję, kontaktujecie się z japońskimi wydawnictwami, ale wielu zdolnych autorów nie ma jeszcze swojego stałego wydawnictwa. Próbowaliście nawiązać współpracę indywidualną z którymś z autorów i wydać jego prace w Polsce?

MR: Nie. To nie jest też tak, że autorzy mają „stałego wydawcę”, choć i tacy się zdarzają. Przecież mangi jednego autora można znaleźć u kilku wydawców. Dlatego zawsze zalecany jest kontakt przez agencję.

SD: Tak mi teraz przyszło do głowy… Doujinshi – mangi wydawane własnym sumptem, „inspirowane” przez znane tytuły, popularnych bohaterów, często stricte erotyczne, a więc trudno wydawalne w oficjalnym obiegu, ale… Ale nie wszystkie doujinshi opierają się na cudzych pomysłach. Co myślicie o wydaniu prac autorów, którzy nie „inspirowali się” sprzedażowymi hitami?

MR: Są to po prostu tytuły, które są wydane przez self-publishing. Najczęściej są inspirowane postaciami z innych tytułów. Trzeba też pamiętać, że jeśli chodzi o prawo japońskie doujiny nie są do końca legalne. Ogólnie autorzy mogą publikować swoje prace i najczęściej nikt nie ma z tym problemu (to także czasem promocja autora oryginału), ale jeśli autor oryginalnego dzieła złoży pozew, to pozamiatane. Często też autorzy doujinów wysyłają zapytania do wydawcy oryginałów/autora. Na tę chwilę nie planujemy wydawania dj.

SD: Założę się, że jesteście zasypywani przez czytelników propozycjami do wydania. Bierzecie je pod uwagę, czy jednak Wasz plan wydawniczy jest z góry ustalony do końca roku i ciężko jest cokolwiek w nim zmienić?

MR: Od samego początku pisałyśmy, że można wysyłać propozycje, ale nie wiemy, czy cokolwiek weźmiemy pod uwagę. Dlatego, wbrew pozorom, tak dużo maili nie dostajemy. 😊

SD: Na polskim rynku manhwy (ogólny termin, którym określa się koreańskie komiksy) czy manhua’y praktycznie się nie zdarzają. Czy koreańscy i chińscy autorzy mają znacznie mniej do zaoferowania polskiemu odbiorcy, czy może powód jest zupełnie inny? Może Dango raz na jakiś czas coś zaserwuje z tej półki?

MR: Każdy pierwotny rynek komiksu ma coś do zaoferowania. Kwestią są odbiorcy. Czytam sporo webtoonów i gdyby np. Lezhin udostępniał materiał w taki sposób, aby ładnie zmieścił się na stronie, to czemu nie? Czasem mam wrażenie, że ciężko to wszystko byłoby pociąć. Choć z tego co widziałam, kilku europejskim wydawcom się udało. Więc kto wie?

SD: Jakie mangi poleciłabyś osobie, która jeszcze jej nie miała w ręku i jednocześnie fanowi grozy.

MR: Piekło bez kwiatów. 😉

SD: Na pewno każde z wydawnictw spotkało się z sytuacją, kiedy w momencie złożenia oferty, nieco wcześniej inne wydawnictwo uzyskało licencję, ale czy zdarzyło się kiedyś, że japońskie wydawnictwo, czy też sam autor, odmówiło Wam udzielenia licencji? Masz jakąś ciekawą historię z pozyskaniem licencji?

MR: Czasem wydawnictwa wyłączają niektóre tytuły z oferty i miałyśmy taką sytuację. Niektórzy autorzy też nie są zainteresowani. Musimy pamiętać, że mangi są przede wszystkim rysowane na rynek japoński i nikt wcale nie musi nic dawać. Jednak Japonii zależy na promocji swojego kraju, a mangi są idealnym produktem „eksportowym”. Niestety jeszcze żadnej ciekawej historii nie mam.

SD: Jak to właściwie jest z Waszymi decyzjami wydawniczymi? Obserwujecie obecne trendy, zerkacie, co wydają w innych krajach i wtedy podejmujecie decyzję o danym tytule, czy raczej kierujecie się własnymi gustami, zbieracie się i dyskutujecie o swoich typach.

MR: Obserwujemy oceny na bace, amazonie japońskim, czasem wśród innych wydawców europejskich i amerykańskich. Z reguły nie kierujemy się tym, co lubimy, bo to bywa zwodnicze. Tym bardziej, że każdy ma inny gust. Najczęściej kierujemy się „feelsem” co do danego tytułu.

SD: W 2020 roku uruchomiliście nowy imprint: mochiko by Dango, wydajecie tam same BL-ki. Skąd taka decyzja? Co prawda wiem, że Japończycy, mimo że sami wydają przecież pozycje z BL i GL, czy w ogóle erotyki, są dosyć pruderyjni jeśli chodzi o innych. Potrafią nawet z tego względu robić trudności z licencjami na inne swoje tytuły (te „porządne” 🙂 ). Ale przecież wy nie jesteście debiutantami, już wcześniej wydawaliście podobne tytuły, skąd więc teraz decyzja o imprincie?

MR: A czemu nie? 😉 Wydawnictwa zakładają przeróżne imprinty. My nie mamy zamiaru odchodzić od Boys Love, dlatego postanowiłyśmy założyć specjalny imprint, co też spodobało się niektórym wydawcom w Japonii. Pamiętajmy, że każde wydawnictwo japońskie, które ma „różne” tytuły w swoim portfolio, mają też BL. Jeszcze nikt nam nie napisał, że czegoś nie dostaniemy, bo mamy BL.

SD: Dosyć długo Dango było skierowane do miłośników nurtu BL, później jednak zwróciłyście się w stronę szerszego odbiorcy. Czy planujecie stałe poszerzanie oferty? Jakich propozycji gatunkowych możemy się spodziewać?

MR: Dosyć długo? W 2016 była pierwsza manga, a w 2017 był Kompleks sąsiada, a później kolejne. 😉 Jak znajdziemy coś ciekawego, to wydamy. Niezależnie od gatunku. 😉

SD: Ostatnimi czasy powstało nowe wydawnictwo, które postanowiło zacząć od hentaiców, jeszcze wcześniej Studio JG powołało do życia nowy imprint, Osiem Macek, które wydaje tytuły dla dojrzałego odbiorcy, Waneko od jakiegoś czasu serwuje tytuły z zabarwieniem erotycznym i widać, że również Wy postanowiliście się złamać i coś wydać w tej estetyce. Co się stało, że od pewnego czasu obserwujemy w Polsce coraz większą ilość tego typu mang? Jak sądzisz, będzie ich jeszcze więcej?

MR: Wszystko zależy od tego, jaka będzie sprzedaż. Mamy gusta i guściki, więc dlaczego nie próbować z różnymi gatunkami?
Ciekawostka: Wiesz, że większość Japończyków nie rozumie, dlaczego na mangi erotyczne mówi się „hentai”? Dla nich to oznacza całkiem co innego. 😊

SD: Kilka lat temu wydaliście Granice twojej miłości, mangę z gatunku girls love. W tamtym momencie nie byliście chyba zadowoleni ze sprzedaży, ale obecnie tytuły z tego podgatunku radzą sobie znacznie lepiej na rynku. Czy są jeszcze jakieś podgatunki, które chcielibyście sprowadzić do Polski? Planujecie wrócić do wydawania od czasu do czasu tytułów z podgatunku GL?

MR: Coś na pewno wydamy. Byleby tylko było ciekawe. 😉

SD: Nawiązując do poprzedniego pytania – jak myślisz, są jakieś typy mang, które w Polsce nie miałyby raczej racji bytu?

MR: Nie mam pojęcia. Trzeba by było zapytać czytelników. 😉

SD: Na rynku jesteście już od pewnego czasu. Zauważyłaś wzrost sprzedaży, zainteresowania tego typu literaturą, czy to się raczej nie zmienia?

MR: Podczas lockdownów wzrósł popyt na mangi, ale niestety nadszedł kryzys z papierem, więc zobaczymy, jak będzie to wyglądać teraz.

SD: Pod koniec zeszłego roku zapowiedzieliście wiele tytułów. Które z nich są Waszymi faworytami? Proszę o wypowiedzi kilku osób z wydawnictwa.

MR: Myślę, że wszyscy zgodnie odpiszą, że wyjdzie w praniu. 😉

SD: Jakie macie plany na obecny/przyszły rok. Zamierzacie w przyszłym roku zwiększyć ilość wydanych tomików? Może pojawi się jakiś horror lub coś z dreszczykiem?

MR: Nie będziemy zwiększać ilości tytułów. A co się pojawi – zobaczymy. W Japonii codziennie wychodzi sporo mang. Coś na pewno znajdziemy.

SD: Na zakończenie… Czego życzyłabyś sobie i czytelnikom?

MR: Sobie cierpliwości, a Czytelnikom, by mogli mieć mangi, które chcą. 😉

*jest taki magazyn w Japonii Shonen Jump i właśnie prawie każdy tytuł z tego magazynu staje się popularny na całym świecie i każde wydawnictwo chciałoby wydawać tytuły, a magazyn ten wydaje wydawnictwo Shueisha (przypis: SD)


zdj. Sebastian Drabik i siostry Soska

Sebastian Drabik – rocznik 82. Absolwent Wydziału Administracji na lubelskim UMCS. Szerszej publiczności dał się poznać już jakiś czas temu jako autor krótkich opowiadań publikowanych w magazynie Czachopismo i e-zinie Grabarz Polski. Obecnie specjalizuje się w wywiadach i relacjach, a efekty jego pracy publikują magazyny takie jak OkoLica StrachuNowa Fantastyka oraz portal Lubimy Czytać. Pasjonuje się kinematografią i kulisami sztuki filmowej, jest zagorzałym czytelnikiem kochającym książki, a ostatnio stał się wielbicielem japońskiego komiksu, mangi.

 

 

 

 

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *