„Dziwolągi” Joanna Zaręba

Pamiętam, kiedy jako nastolatka sięgnęłam po grę komputerową Faust, czyli jakieś 23 lata temu. Był to klasyczny point’n’click, a fabuła przedstawiała się następująco: Marcellyus Faust musi rozwiązać spór toczący się między Bogiem a Mefistofelesem, dotyczący losu dusz ludzi zamieszkujących Park Marzeń. Ludźmi tymi byli… osobliwcy. Siostry syjamskie, siłacz czy otyła dama to tylko kilka postaci, które mogliśmy spotkać w trakcie przemierzania kolejnych lokacji (i różnych czasów). Chętnie znów wróciłabym do gry, bo sama atmosfera (tajemnica, niepokój), oryginalni bohaterowie, logiczne zagadki, a do tego świetna muzyka to wystarczający powód, by na powrót cofnąć się do lat szczenięcych. I osobliwcy… Te fascynujące postacie, które fizycznie odbiegały od wizerunku człowieka, który jest nam bliski…

Potem było Carnivale… Cudowny serial o trupie artystów, również osobliwych, którzy przemierzają Amerykę w czasie II Wojny Światowej. I w tym wypadku również, gdzieś w tle, rozgrywa się walka dobra ze złem. Kocham ten serial za niesamowity klimat, oryginalnych bohaterów i za całą historię, aczkolwiek została ona skrócona wyłącznie do dwóch sezonów, nad czym mocno ubolewam…

I jeszcze był film Freaks w reżyserii Toda Browninga, który mną totalnie pozamiatał. Dziełko z 1932 roku, trwające przeszło godzinę, a zapadające mocno w pamięć… Chyba dlatego, że większość głównych ról zagrali prawdziwi osobliwcy…

I między nimi na nich skupiła się Joanna Zaręba w swej niezwykłej książce Dziwolągi.

Ze swej strony tylko Wam powiem, że nie wiem, skąd wzięła się u mnie fascynacja właśnie osobliwościami (podobnie mam z motywem wesołego miasteczka czy cyrku – oczywiście w wersji upiornej, mrocznej), bo nigdy żadnego na żywo nie widziałam (może poza osobą z karłowatością). Możliwe, że wynika to właśnie z takiej ciekawości innością, oryginalnością. W każdym razie tym chętniej sięgnęłam po wspomnianą już książkę Dziwolągi – by dowiedzieć się czegoś więcej o postaciach, które na przełomie XIX i XX wieku były bardzo popularne jako freak shows.

Książka została opatrzona obszernym wstępem, a następnie podzielona na części, które określały schorzenie/przypadłość wybranych osobliwości. Każda osoba została skrupulatnie opisane, a każdy rozdział posiada zdjęcie postaci, o której mowa. Dzięki temu możemy od razu zobaczyć, jak wyglądał dany dziwoląg.

Autorka w bardzo ciekawy, gawędziarski sposób snuje opowieść o ludziach, którym nie dane było zaznać tzw. normalności. Z powodu wszelakich defektów fizycznych (jeśli sięgnięcie po książkę Joanny Zaręby dowiecie się, że byli to ludzie niezwykle inteligentni), ich jedyną szansą na przetrwanie było dołączenie do ekipy freak shows. Tylko tu mogli znaleźć przyjaciół, poczuć jako taką akceptację czy starać się o godne zarobki. Choć – jak można się domyślić – byli również wykorzystywani przez pracodawców i nie zawsze traktowani uczciwie, z szacunkiem… I nad tym aspektem również pochyla się autorka. Bo mimo sławy i pieniędzy, często byli to ludzie nieszczęśliwi, samotni, bez dalszych perspektyw… Jedną z opisanych historii, która mocno zapadła mi w pamięć, jest ta o Julii Pastranie – najbrzydszej kobiecie świata. Jest to też jeden z obszerniejszych rozdziałów w książce, w którym autorka opisuje, jak chęć zysku przez pracodawcę doprowadza do tego, że zarabia na swej podopiecznej nawet po śmierci. I to po śmierci dosłownie!

Mogłabym długo o tej książce opowiadać, ale to Wasze zadanie – by po nią sięgnąć i zagłębić się w świat Dziwolągów. Jestem pełna uznania dla ogromu pracy, który Joanna Zaręba włożyła w znalezienie materiałów, ich selekcję oraz napisanie tej książki. Wiem, że to swego rodzaju osobliwe kompedium jest tylko kroplą w morzu postaci, których było od groma w opisywanym przez autorkę okresie, ale całość jest tak dobrze przygotowana i opowiedziana, że gdyby książka miała i 1000 stron, nadal byłaby równie ciekawa i fascynująca.

Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja Dziwolągów. Może o mniej sławnych, a jednak intrygujących postaciach? Zostawiam to autorce pod rozwagę, a Was – jeśli jeszcze nie mieliście tej pozycji w swoich rękach – bardzo zachęcam do sięgnięcia po ten osobliwy tytuł.

 

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *