„Złote kwiaty” Magdalena Sobota

Kilka lat temu, po ponad dwudziestoletniej przerwie, wróciłam nad nasze polskie morze. Do tej pory byłam #teamgóry i nie tęskniłam za Bałtykiem (zresztą nie było specjalnie za czym tęsknić, bo po prostu go nie pamiętałam: szumu fal, kolorów zależnych od pory dnia czy pogody, jego bezkresu), ale któregoś dnia powiedziałam sobie, że dawno na północy Polski nie byłam, to może warto zerknąć, cóż tam się wyrabia. Najpierw był to wypad bardzo szybki, urlopowy, a kiedy już złapałam morskiego bakcyla, miałam przyjemność spędzić miesiąc w pięknym Gdańsku, głównie zawodowo, ale też po części turystycznie. Od tego czasu tęsknota za morzem już jest namacalna, w miarę regularna i wiem, że góry są piękne, ale Bałtyk… ten nieokiełznany Bałtyk wzbudza w moim sercu ciepłe uczucia…

Pewnie zastanawiacie się, czemuż ja o tym morzu tak gadam, skoro książka ma kwiaty w tytule, ale to wszystko dlatego, że akcja najnowszego kryminału młodej i zdolnej Magdaleny Soboty Złote kwiaty głównie dzieje się właśnie w Gdańsku.

Dwa lata po niezwykle udanym debiucie Ogród zły na rynku wydawniczym ukazał się drugi tom serii kryminalnej Śledztwa Herminy Wasylik – Złote kwiaty. Główna bohaterka, znana być może już czytelnikom z pierwszej części, w związku z wydarzeniami z poprzedniego śledztwa i odniesionych w jego trakcie obrażeń, przeprowadza się na czas nieokreślony do Gdańska, do matki i jej męża. Tutaj, dzięki opiece najbliższych, Hermina podejmuje terapię oraz rehabilitację. W trakcie tego dość trudnego, ale i na dobrą sprawę monotonnie spędzanego czasu, w jej życiu pojawia się młodsza przybrana siostra, Kamila, która akurat postanowiła zrobić sobie przerwę od studiów. Inny zbieg okoliczności z kolei sprawia, że nasza bohaterka spotyka w mieście dawną koleżankę z akademii policyjnej, której brat wraz z kolegami prowadzi popularny podcast o true crime. Jak możecie się domyślić, Hermina dostaje propozycję dołączenia do ekipy, a jej zadaniem jest rozwikłanie zagadki zaginionego nauczyciela liceum, w którym – uwaga – uczyła się jej przybrana siostra. Czy misja okaże się sukcesem? – tego musicie dociec sami, sięgając po najnowszy kryminał Magdaleny Soboty Złote kwiaty.

Muszę Wam powiedzieć, że ja naprawdę w swoim życiu trochę książek przeczytałam i są dni, kiedy bardzo trudno mnie zainteresować daną historią, ale w przypadku tekstów tej  autorki wiem, że literacko zostanę zaspokojona. I tak było i tym razem, kiedy powróciłam do Herminy Wasylik. W przeciwieństwie do Ogrodu złego, Magda Sobota pokazała nam swoją bohaterkę w środowisku rodzinnym, z którym tak naprawdę sama dopiero zaczyna się zapoznawać, oswajać, więc poniekąd wspieramy ją w tym przedsięwzięciu w miarę przekładania kolejnych stron powieści. Bohaterka jest pokazana jako postać w zasadzie bezbronna – zarówno psychicznie, jak i fizycznie dopiero walczy o odzyskanie dawnej siebie i ta walka pokazana jest bardzo przejmująco, porusza czytelnika, bo przecież nikt z nas nie lubi być bezbronny czy uzależniony od innych osób. Opis całej gamy emocji Herminy, jej lęki o przyszłość – to wszystko udało się autorce przedstawić bardzo wiarygodnie.

Podoba mi się również sposób prowadzenia śledztwa. W moim odczuciu zupełnie niespieszny, zwłaszcza że jeszcze przeplatany „przebitkami” z Krakowa i ukazaniem postaci, które były obecne w życiu Herminy w Ogrodzie złym. Brak pośpiechu jest w tym wypadku atutem, bo podążamy za naszą bohaterką ramię w ramię, nie gubimy się, znajdując kolejne elementy układanki, a wszystko ostatecznie prowadzi do zaskakującego końca, który tworzy idealną całość.

W trakcie czytania powieści bywa łzawo, niebezpiecznie, zabawnie, nawet pokusiłabym się o wskazanie momentów, w których widać przyjaźń autorki z gatunkiem, jakim jest horror (podpowiem Wam tylko, że chodzi m.in. o scenę z kwiatami). Magda Sobota ma umiejętność budowania napięcia i potrafi zakończyć rozdział w takim momencie, że… no właśnie – trzeba czytać dalej.

Kiedy myślę o Złotych kwiatach, to mam w głowie wyobrażenie ściśle zazębiających się trybików mechanizmu zegara. Właśnie tak odbieram ten kryminał. A Wam bardzo polecam nie tylko tę powieść, ale i inne teksty Magdy Soboty, bo to bardzo dobrze rokująca autorka. Jedna z  tych nielicznych, na której powieści i opowiadania będę czekać z niecierpliwością.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *