„Piękna Zośka. Sztuka zbrodni” Paulina Stępień

Kiedy świat coraz częściej wypluwa ludzi, którymi kieruje agresja, hejt, nerwowość czy wręcz znieczulica, to cieszę się, że do tej pory (odpukać w niemalowane) moi najbliżsi nie stali się ofiarami przemocy. Że ci, co już odeszli z tego świata, odeszli z przyczyn naturalnych (choroba, starość), a nie dlatego, że trafili w złe miejsce i czas, i ktoś zrobił im krzywdę.

Jedna sytuacja sprawiła, że serce zatrzymało mi się na chwilę, kiedy dobrych kilka lat temu dowiedziałam się, że mojego brata pobili jacyś kibole. Wracał z imprezy od znajomych na nocny autobus, w centrum miasta, w zimie, gdzie ludzi wokół nie brakowało. Nie spodobał się jakimś trzem zakompleksionym typkom, nie spodobała im się (prawdopodobnie) jego odpowiedź na ich durne pytanie i zwyczajnie go pobili. Chłopak upadł, stracił przytomność. Powtórzę. W nocy, w zimie, w centrum miasta… Ostatecznie wrócił do domu, ale kiedy moja mama go zobaczyła, to… nie chciałabym być na jej miejscu. Mnie wystarczyła sama opowieść, żeby jednocześnie poczuć strach o życie brata i przeogromną złość na tych trzech, o których kulturalnie trudno się wypowiedzieć. To był jeden jedyny raz, który spotkał moją rodzinę. A ile jest takich różnych razów, które spotykają ludzi na co dzień, przez przypadek albo z powodu tego, czym się zajmują, jacy są itp. O takich właśnie zwykłych ludziach opowiada Paulina Stępień w swej najnowszej książce Piękna Zośka. Sztuka zbrodni.

Autorka, być może znana Wam z debiutanckiej powieści (horroru!) Tartak Leśna Osada, tym razem postanowiła skupić się na realnych potworach i poszła w tematykę true crime, oddając nam cztery historie (dwie współczesne i dwie zamierzchłe) straszliwych zbrodni, które popełnili… zwyczajni ludzie. Kim byli oprawcy, a kim ofiary i jaki ciąg zdarzeń doprowadził do makabrycznego końca – tego Wam nie zdradzę, bo cóż by to była za przyjemność z czytania Pięknej Zośki?

Ale… za to mogę Wam powiedzieć, że Paulina Stępień ma ogromną wyobraźnię, bo research researchem (który, jak wiecie, jest w tym wypadku obowiązkowy), ale jakie stworzyła tło dla tych historii… W każdej z nich czuć, że autorka podeszła do tematu niezwykle skrupulatnie i wykorzystała swój literacki talent, by przedstawić nam ciąg sytuacyjny, który mógł doprowadzić bohaterów opowiadań do punktu kulminacyjnego. I mimo że po każdym z tekstów jest krótkie wyjaśnienie, w którym Stępień podkreśla, że nazwiska postaci i opisane zdarzenia są fikcyjne, to moim zdaniem właśnie tak mogły się potoczyć losy bohaterów (ofiar czy też katów) i dokładnie w takich okolicznościach. Dzięki plastycznym i szczegółowym opisom bardzo łatwo było mi sobie wyobrazić zarówno czasy, w których wydarzyły się te straszne historie, jak i miejsca oraz ludzi czy ich emocje. Inna sprawa, że właśnie dzięki tym opisom czytelnik może sam siebie oszukiwać i udawać, że to o czym właśnie czyta, to wyłącznie wymysł autorki. Bo tak właśnie się czyta te teksty – jakby były wymyślonymi opowiadaniami z nurtu true crime. Ale jak wiemy, prawda jest zupełnie inna…

Moim ulubionym tekstem jest chyba ten tytułowy – o pięknej Zośce. Może dlatego, że jego bohaterka nosiła (po mężu) nazwisko Paluch 😉 Ale pomijając ten aspekt, akurat to opowiadanie najbardziej zapadło mi w pamięć, bo akcja dzieje się w Krakowie i okolicach, w latach 20. XX wieku – to zupełnie inny świat od tego mi znanego. Ale… zbrodnia, która się wtedy wydarzyła, spokojnie mogłaby mieć miejsce i dziś.

Podsumowując, najnowsza książka Pauliny Stępień Piękna Zośka. Sztuka zbrodni to pozycja idealna dla miłośników true crime oraz dobrych historii kryminalnych, ale nie tylko. Jest również idealna dla tych, którzy lubią dreszczyk emocji zawarty w krótkiej formie literackiej. Mam nadzieję, że to nie ostatnie true crime’owe słowo ze strony autorki, bo ja czekam na więcej!

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *