Paulina Stępień: „Pozostanę przy horrorach i thrillerach”

Magdalena Paluch: Paulina, chciałam Ci pogratulować niedawnej premiery Twojej najnowszej książki Piękna Zośka. Sztuka zbrodni. Tym razem postawiłaś na inny gatunek. Dlaczego?

Paulina Stępień: Dziękuję. Nie jest to gatunek, na który sama bym się zdecydowała. Zostałam zaproszona do projektu True Monsters przez wydawnictwo Oficynka i uznałam, że będzie to ciekawa odskocznia od moich standardowych preferencji. Jako że nałogowo słucham podcastów kryminalnych, byłam podekscytowana perspektywą napisania czegoś, co już rysowało mi się w głowie, kiedy zapoznawałam się z relacjami dotyczącymi prawdziwych wydarzeń.

MP: Piękna Zośka. Sztuka zbrodni to zbiór czterech opowiadań inspirowanych prawdziwymi zdarzeniami. Dlaczego wybrałaś te konkretne?

PS: Są to sprawy, które przykleiły się do mnie, kiedy po raz pierwszy o nich usłyszałam i często wracam do nich myślami. Oburzają mnie, szokują, smucą. Jak otrzymałam zaproszenie do projektu, wiedziałam już, że na pewno napiszę o Verze Renczi. Mogłam się przy tym wyżyć twórczo, ponieważ sprawa jest zamierzchła i dość dyskusyjna w kwestii tego, czy na pewno miała miejsce w historii, więc nie miałam obaw, czy nikogo nie urażę, nie zachowując przezroczystości w narracji. Krótko przed otrzymaniem propozycji dołączenia do projektu, przed spotkaniem autorskim rozmawiałyśmy z Kasią z Alicya.pl o tym, że nie znamy żadnych seryjnych morderczyń – nie pamiętałam wtedy o Verze, szukałam myślami przykładów z czasów współczesnych. Musiałam napisać o seryjnej morderczyni, bo ten temat chodził za mną od momentu naszej rozmowy; okazja nadarzyła się sama. Sprawa Zofii Paluchowej przyciągnęła mnie z kolei możliwością wyeksploatowania wątków typowo kobiecych; przekleństwa urody, roli i udręki żony, rozpaczy matki, brutalnej śmierci z ręki męża. Z kolei pozostałe dwie sprawy, te współczesne, dotykają mnie w sposób, który ciężko nazwać słowami. Niesprawiedliwość, bezradność, przypadkowość – kiedy te uczucia towarzyszą jakiejś sprawie kryminalnej, zawsze zostaje mi w pamięci.

MP: Jak długo zbierałaś informacje do poszczególnych tekstów? Czy któryś z nich przysporzył Ci więcej pracy od pozostałych?

PS: Sprawy, które są inspiracją do tekstów, poznałam, słuchając podcastów kryminalnych. Każdy z nich przesłuchałam ponownie, a później sięgnęłam do źródeł. Najszybciej poszło mi z Verą, bo nie było wiele na jej temat, również w literaturze jej wątek poruszany jest jedynie wzmiankowo, więc popuściłam wodze fantazji. Najwięcej czytałam o Zofii Paluchowej; przebrnęłam przez dość obszerny rozdział o jej sprawie w Pitavalu krakowskim i korzystałam z niego, opisując scenę ćwiartowania ciała i odnajdywania kolejnych szczątków przez władze. W sprawach współczesnych posiłkowałam się głównie artykułami, ale były one zaledwie drobną inspiracją, nie chciałam wchodzić w szczegóły i nadawać moim tekstom charakteru reportaży, ponieważ są to wyłącznie opowiadania fikcyjne inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Obawiałam się, że ktoś może odnieść wrażenie, że to relacje ze spraw kryminalnych, dlatego dołożyłam starań, by umieścić tam jak najwięcej fikcji i rozmazać zdarzenia, którymi się inspirowałam.

MP: Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie tematyką true crime?

PS: True crime zawsze mnie intrygowało, ale ta pasja rozwinęła się u mnie najmocniej, kiedy poszłam na kryminologię. Wtedy zaczęłam oglądać dokumenty kryminalne, słuchać podcastów i czytać związane z tym teksty. Wcześniej interesowałam się raczej samym „crime”, w literaturze – w kontekście motywu literackiego – i w psychologii.

MP: Ukończyłaś specjalności kryminologia i kryminalistyka. Czy od początku był to Twój pomysł na studia?

PS: Nie, to był przypadek. Po maturze zaczęłam studiować fizjoterapię na AWF-ie, w trybie dziennym. Niestety, z fizjoterapii pozostało mi tylko dobre wspomnienie o anatomii, bo była jedynym teoretycznym przedmiotem, na którym dobrze mi szło. Nie wiem, dlaczego próbowałam walczyć z moją humanistyczną naturą, w tamtym czasie chyba po prostu nie miałam pomysłu na siebie i szukałam czegoś, co mi się opłaci w przyszłości. Wytrzymałam rok. Zrezygnowałam ze studiów pod koniec września, po niezdanych poprawkach i nie chciałam tracić kolejnego roku, więc poszłam na pierwsze lepsze studia zaoczne, na których wciąż trwał nabór i które mnie interesowały. Nie wiązałam z nimi żadnej przyszłości, zrobiłam to „dla papierka” i żeby posłuchać o czymś ciekawym. Nie żałuję.

MP: Czy Twoja praca zawodowa obraca się wokół kryminalistyki, a może to dopiero przed Tobą?

PS: Nie, obecnie pracuję w handlu, nie wiążę też przyszłości z kryminalistyką, choć oczywiście nigdy nie mówię nigdy.

MP: Piękna Zośka. Sztuka zbrodni – jak już wspomniałaś – należy do projektu True Monsters zainicjowanego przez wydawnictwo Oficynka. Czy możesz coś więcej o nim opowiedzieć?

PS: Projekt obejmuje kilka zbiorów opowiadań inspirowanych prawdziwymi zbrodniami. Jeśli się nie mylę, pierwotnie miały wyjść jedynie w formie audiobooków, ale stworzono również papierowe i elektroniczne wersje zbiorów.

MP: Nie wiem, czy dobrze zauważyłam, ale wśród tych czterech opowiadań nie ma takiego, który dzieje się w Twoim miejscu zamieszkania (w Twojej okolicy). To świadomy zabieg czy zupełny przypadek?

PS: Zupełny przypadek. Co prawda Śląsk i Zagłębie słyną ze znanych spraw kryminalnych, jedna wydarzyła się nawet w moim rodzinnym mieście – Czeladzi – i było o niej głośno, ponieważ wydano wyrok, pomimo tego że nigdy nie znaleziono ciała ofiary. Jednak żadna zbrodnia z okolicy nie poruszyła mnie na tyle mocno, bym chciała się nią inspirować w tekstach.

MP: Czy planujesz kolejne opowiadania w serii True Monsters?

PS: Nie, to zamknięty projekt.

MP: Dwa lata temu zadebiutowałaś horrorem Tartak Leśna Osada. Czy będziemy jeszcze mogli przeczytać Twoją powieść z dreszczykiem, czy jednak pozostaniesz w strefie true crime?

PS: Pozostanę przy horrorach i thrillerach. Napisałam już kilka powieści z tych gatunków, obecnie poszukuję wydawcy. Moja przygoda z true crime i ogólnie z kryminałem była raczej jednorazowa, nie czułabym się dobrze w tym gatunku na dłuższą metę. O zbrodniach wolę czytać i słuchać.

MP: Pracujesz teraz nad jakimś tekstem?

PS: Tak, właściwie piszę przez cały czas. Ostatnio skończyłam dwie powieści grozy i pracuję nad trzecią.

MP: Czy możesz coś więcej zdradzić w temacie? Czy jest im bliżej Tartaku…? A może akcję umieściłaś współcześnie?

PS: Odruchowo miałam odpowiedzieć, że akcja wszystkich nowych tekstów rozgrywa się w czasach współczesnych, ale nie byłaby to do końca prawda. Pierwszy horror faktycznie rozgrywa się w czasach współczesnych, właściwie cała akcja dzieje się w dwóch domach i dotyczy tych domów, forma jest dość zamknięta i jest to celowy zabieg, ponieważ forma powieści poniekąd zgrywa się z jej treścią, która też traktuje o zamknięciu i izolacji od świata. Drugi horror teoretycznie ma miejsce w czasach współczesnych, ale dotyczy zagadki sprzed ponad stu lat i jest przeplatany opowieścią toczącą się na początku XX wieku, podobnie jak w Tartaku. Chyba po prostu mam ciągoty do takich klimatów. Akcja tekstu, nad którym obecnie pracuję rozgrywa się współcześnie i jest mocno osadzona w tej współczesności, już w prologu bohater nie może sobie poradzić z najnowszą technologią w pożyczonym samochodzie, przez co ląduje w ciemności na środku leśnej drogi. W tym tekście będę krążyć wokół motywów grupy przyjaciół, brudnych sekretów, zmowy milczenia, zamożnych elit i przekraczania granicy człowieczeństwa. Pierwsza i trzecia powieść to horrory psychologiczne, druga jest klasycznym horrorem o duchach.

MP: Zdradź mi jeszcze, skąd czerpiesz pomysły na książki-horrory?

PS: Głównie z książek i z filmów, ale zdarza się, że usłyszę albo zobaczę coś teoretycznie niezwiązanego z horrorem, a potem tak długo przetwarzam to w głowie, że zaczyna się wplatać w typowo horrorowe wątki i po jakimś czasie mam już gotowy pomysł na fabułę. Na przykład obecny tekst jest zainspirowany sprawą zaginięcia Brandona Swansona. Przypomniałam sobie, że znam taką sprawę, zobaczyłam w głowie chłopaka w aucie na środku drogi i myślałam o nim, póki nie ujrzałam jego bliskich, przyjaciół, zamożnej rodziny, relacji pomiędzy bohaterami, środowiska w jakim mogliby żyć, sekretów jakie mogliby dzielić. A potem dodałam do wszystkiego elementy grozy i dzięki temu dowiedziałam się, w jaki sposób wymyślony przeze mnie chłopak znalazł się na środku drogi i czemu zaginął. Nie zdarza mi się projektować fabuły od rozwiązania do początku, najczęściej wychodzę właśnie od jakiejś losowej, nieznaczącej sceny i dopiero wtedy wymyślam, co tam się wydarzyło. Mimo wszystko i tak jestem zdania, że pomysły czerpię z książek i z filmów, a to, co sama tworzę, jest po prostu miksem wszystkich motywów i klimatów, które są mi bliskie.

MP: To powiem Ci, że tak mnie teraz zaintrygowałaś, że… mam ogromną nadzieję, że Twoje teksty się ukażą niebawem. A czy w 2024 roku czytelnicy mogą się spodziewać więcej Pauliny Stępień?

PS: Bardzo bym chciała, żeby tak było. Robię, co w mojej mocy, ale to niestety trudne zadanie.

MP: A o czym marzy Paulina Stępień – autorka?

PS: O wydawcy, który przyjąłby moje teksty, zadbałby o ich promocję i dałby mi możliwości na konkurowanie w ilości książek wydawanych w ciągu roku z Remigiuszem Mrozem 🙂 Kondycyjnie jestem na to gotowa! A tak zupełnie na poważnie – marzę o nawiązaniu aktywnej i prosperującej współpracy z wydawnictwem, które doceni moją twórczość i tempo pracy. Zależy mi na tym, by teksty, które „chowam w szufladzie” trafiły w końcu do czytelników pod nadzorem wydawcy, przy którym ja – jako autor – będę miała gwarancję spokoju i pewności.

MP: Trzymam mocno kciuki, by to marzenie się spełniło! Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę i czekam na Twoje kolejne teksty 🙂


Paulina Stępień – autorka powieści grozy Tartak Leśna Osada i zbioru opowiadań inspirowanych prawdziwymi zbrodniami Piękna Zośka. Sztuka Zbrodni w projekcie True Monsters. Ukończyła Kryminologię i Kryminalistykę. Pasjonatka literatury, wielbicielka grozy. Pochodzi z Zagłębia.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *